Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dobre złego początki ?


Jak w tytule - to dopiero początek, ale idzie dobrze. Minęło zaledwie parę dni od poprzedniego wpisu, więc to absolutnie nie jest żaden wielki sukces. Jednak jak na mnie, taki czas kontroli nad tym, co wkładam do tego przepastnego dzioba bez dna, jest i tak dużym postępem. Tak zwane zawsze coś;)

Mimo to, i tak przez cały ostatni tydzień byłam głupiutka, muszę przyznać... Gdybym nie próbowała biegać, śródstopie byłoby już w normalnym stanie i kto wie, może jutro wyszłabym na trening... Jednak stało się, dwa razy próbowałam truchtać i skończyło się to szybko, bo po 2, a potem po 3 km. 

Na szczęście nie odpuszczam ruchu, co to, to nie ! Wczoraj było to nieszczęsne truchtanie i dywanówki, a dzisiaj rower ok. 80 minut. Wieczorem jeszcze coś na brzuch, pośladki i rozciąganie. Stopa nie boli, więc jestem pełna nadziei, że w czwartek potruchtam przed zajęciami.

Motywacja jest spora, nie tylko do tracenia fałdek tu i tam. Przede wszystkim za 2 tygodnie jest bieg górski, na którym mi zależy. Jak już ruszę na nowo z bieganiem, to samo pójdzie traceniem cm i kg. A święta tuż tuż, trzeba jakoś wyglądać... ;)

Trzymajcie się ciepło !

  • WaniliowoMalinowa

    WaniliowoMalinowa

    6 listopada 2014, 12:55

    Kurczę, a moje kolano nadal boli nawet bez powodu, o próbach biegania mogę zapomnieć :( Ale fajnie, że u Ciebie motywacja w pełni :)

  • noir9

    noir9

    3 listopada 2014, 17:30

    ale ladne zdjecie :) swieta to dobry motywator