Ciągnę kolejny tydzień roztrenowania. Stety i niestety, zależy jak na to patrzeć. Na dzień dzisiejszy kolano w ogóle już nie daje o sobie znać. W niedzielę zrobiłam obiecany teścik i biegło się cudnie ! Po prostu lot nad asfaltem. Cóż, gdzieś tak do 5tego kilometra... potem to już powoli, z przerwami, truchcik na jednej nodze do domu. Każde zgięcie kolana kończyło się ostrym bólem. Wysłałam więc maila z rezygnacją z biegu i grzecznie rozplanowałam regenerację.
Jeśli ktoś się zastanawia, to roztrenowanie to taki czas po sezonie przeznaczony na regenerację. Zależnie od obciążeń treningowych trwa od tygodnia nawet do miesiąca. Na szczęście nie polega na totalnym bezruchu. Wskazane są inne formy, zwłaszcza basen i rozciąganie. Joga i rower też są w porządku.
U mnie co prawda nie ma jakichś poważnych zniszczeń związanych z zakończonym sezonem startów, ale i tak przymusowo muszę odstawić ten mój narkotyk. Dlatego we wtorek świątecznie wskoczyłam na rower Pech chciał, że było dużo momentów "pod górkę", więc kolano znowu zabolało, tym razem rzepka.
Dlatego ten okres bez biegania jeszcze trochę potrwa. W przyszłym tygodniu idę wybierać buty i już nie mogę się doczekać Chociaż ten czas "na luzie" jest całkiem przyjemny. Mam w końcu czas i chęci na ćwiczenia na stabilizację, porządne rozciąganie, jakąś pokraczną domową jogę... Nie przejmuję się panicznie układaniem jedzenia pod bieganie, więc wreszcie mogę pakować w siebie tyle błonnika, ile mi się spodoba.
Aaaa i koniecznie muszę się po cichutku pochwalić, żeby nie zapeszyć... Nie mam ochoty na słodycze ! ...ale odpukać, żeby to się nie zmieniło, bo aż sama jestem w szoku
Słońce, słońce, gdzie jesteś ????