Dwa wpisy na dzień - no kto to widział?! ;)
Obiad smaczny sobie zrobiłam, pół bakłażana gotowanego na parze, do tego sałaty i dwie duże łyżki czerwonej fasoli. Niestety potem przyszło ciśnienie na węglowodany i wtrąbiłam dwie kromki chleba żytniego, bynajmniej nie chrupkiego... Masakra. Ale cóż.
Trening siłowy dzisiaj zrobiłam, ramiona, dupcia i brzuszek.
Pogoda jutro po południu ma być tak piękna jak wczoraj i dziś - czyli cieplusio i słonecznie (dziś wracałam z pracy z płaszczem w rękach :D), zatem będzie kolejna odsłona marszobiegu :) Wprawdzie lewe kolano nieco narzeka na obciążenie, ale myślę, że do jutra wydobrzeje i sobie pośmigamy po moim wzgórzu :)
Dobranoc, zdrowych szczupłych snów!
paulina65
16 marca 2012, 11:54Ja się zastanawiam, jak wytrzymam w pracy bez vitalii?????!!! Będę robić wpisy ukradkiem hehe
Lonely1992
15 marca 2012, 20:27To ja jestem od niego jeszcze bardziej uzależniona bo potrafie robić 4 wpisy dziennie ;) ale bradzo mi to pomaga i wiem, że dzięki temu dam rade :]
Nathalie.
15 marca 2012, 20:26tak, to prawda, że vitalia potrafi uzależnić :P świetnie Ci idzie, trzymaj się :)