Jestem obolała i opuchnięta - i niestety nie mogę wszystkiego zwalić na chorobę :/ Tzn. na pewno byłoby wygodniej, ale te pół tabliczki czekolady z nadzieniem marcepanowym i spaghetti w sosie pomidorowym wiszą nad moim sumieniem i na to absolutnie nie pozwalają. I słusznie. Zapuściłam się kosmicznie! Wstyd mi, bardzo.
Za miesiąc wesele znajomych. Coś ze sobą muszę zrobić. Bez szarżowania, bo to się może źle skończyć, ale kurde muszę, bo inaczej będę wyglądać jak łososiowy kaszalot zmieszany z nosorożcem i wodospadem Niagara. Wodospadem w sensie, że się będę obficie z kiecki wylewać. A szkoda by było, bo śliczna jest - kiecka w sensie - i absolutnie warta pokazania.
Co więcej, ja też jestem warta pokazania, bo przecież figurę mam całkiem fajną! Szkoda tylko, że się ukryła pod zaspami sadła. No mówię Wam, normalnie jakby ktoś wziął beczkę smalcu i ją na mnie nałożył - i to dość obficie. Obleśne!
A jakby tego było mało, za tydzień przyjeżdża mój Men a ja do tej wizyty zdecydowanie nie jestem gotowa...
No dobra, ponarzekałam sobie, a teraz koniec biadolenia. Chora czy nie - zawsze są jakieś możliwości coby o siebie zadbać. Pobawię się w górnika - będę wydobywać moje ładne zgrabne i zdrowe ciało metodą odkrywkową - po kawałku, cierpliwie - wykuję się jak piękną rzeźbę.
Kurde, szumnie to zabrzmiało. Obym nie musiała odszczekać :D
Jutro rano się zważę, zmierzę i zrobię sobie zdjęcia przed. Boję się tego, bo jestem pewna, że mnie przybyło nie tylko od ostatniego mierzenio-ważenia, ale w ogóle od powrotu na Vitalię. Ale cóż, sama jestem sobie winna, więc trza ścisnąć poślady i przyjąć ten ciężar (dość, powiedzmy to szczerze, pokaźny...) na klatę.
Miłego wieczora moje drogie. I udanej majówki życzę!
motylek08
1 maja 2012, 10:15na weselu będziesz laska, do roboty! ;)
Kamila112
30 kwietnia 2012, 20:17Powodzenia i miłej majówki :)