7 pełnych dni za mną. Czas na jakieś małe podsumowanie.
Ani razu nie ćwiczyłam, nie jest dobrze. Postawiłam sobie jednak kilka malutkich celów na kolejny tydzień, więc mam nadzieję, że to zmieni się na plus.
Mimo powyższego zaniechania-schudłam. Waga pokazała dziś 0,4 mniej od ostatniego ważenia, ale oficjalne mam jutro, więc wstrzymam się z radością i wnioskami.
Przyzwyczaiłam się do ogromnej ilości pomidorów, już nawet nie pytam w jakim celu ich tyle mam :) Posiłki bardzo mi się podobają, początkowo wszystko wydaje się szaleństwem, ale... im dłużej dietuję, tym prostsza staje się praca w kuchni. Jaka praca w ogóle?! Zabawa. Dieta to zabawa, ale nie można też jej aż tak dosłownie skategoryzować. Odkrywanie nowych smaków to sama przyjemność, ale nie można zbytnio lekceważąco podchodzić do tematu. Trzymam fason i jem-co trzeba, jak trzeba i ile trzeba.
Jedzenie do szkoły noszę w pojemnikach/butelkach. Ludzie patrzą na mnie jak na kosmitkę, ale moja grupa już wie, że jestem na diecie. Z jednej strony to dobrze, bo nie muszę się chować z tym wszystkim (noszenie maślanki w plastikowej butelce jest dość dziwne ). Z drugiej strony sama sobie zastosowałam presję, bo jeśli teraz nie schudnę, to będzie meeeega wstyd. Jestem jednak dobrej myśli :) Mam też wsparcie, chłopaka i koleżanki z grupy, więc w razie potrzeby mam zawsze kogo prosić o motywacyjnego kopa :D
Jeszcze innym plusem diety jest, elegancko mówiąc, perystaltyka jelit. O zaparciach nie ma mowy, wręcz w odwrotną stronę. Myślę, że to początkowe, bo organizm dostał szoku. Jeszcze kilka dni i wszystko się chyba unormuje :D
Jestem zadowolona ze swojej decyzji, oby zapał utrzymał się dłużej.
Zdarzył się także mały grzech: otóż pewnego wieczoru byłam wygłodniała bardzo (nie wiem czemu, to był jedyny raz) i zjadłam kilka kromek pieczywa chrupkiego i sporo rodzynek. Szczęśliwie-więcej mnie nie ciągnęło na takie wyskoki.
Pozytywne było to, że oparłam się pysznym, pachnącym krokietom mojej koleżanki-kocham krokiety! Tym bardziej jestem z siebie dumna :)
Szkoda, że na nic innego nie starcza mi czasu, ale próbuję ciągle go wygospodarować :)
Buziaki dla Was wszystkich :*:*:*
updown
25 listopada 2013, 21:50Suuuper;) Przynajmniej Tobie idzie!;):* trzymaj sie!;)
annna1978
24 listopada 2013, 10:29Jestem dumna z Ciebie zwłaszcza z powodu krokietów kochana!!!!
dietasamozuo
22 listopada 2013, 12:38no i pięknie! powodzenia i wytrwałości :)))