Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
A tam zapisywanie celów...


Zapisałam i tyję. Dlaczego tyję?! Czy aż tak bardzo radykalnie mam zmienić swoją dietę? Dobra, koniec z oszukiwaniem siebie i Was. Wpieprzam słodycze. Przepraszam za wyrażenie, ale naprawdę to robię. Kiedyś żyłam sobie w błogiej nieświadomości, co jest przyczyną. Ale od dłuższego czasu (mam na myśli kilka lat) wiem, co mnie pogrubia. To taki rodzaj uzależnienia. Jak jest-to jem. Nie pomagają sposoby sprawdzone przez cały ten okres-mycie zębów, żucie gumy, picie wody, czy czerwonej herbaty, zajadanie suszonych owoców i tak dalej. Wszystko działa dopóki naprawdę chcę. Ale są dni, kiedy nic się nie chce. I walczyć o siebie też nie. I niestety tych dni jest w moim życiu więcej. I te powroty do domu... Działa na mnie obecnie jeden sposób-nie kupować, nie przywozić z domu słodkiego. Więc zazwyczaj jem, kiedy naprawdę mam nieopanowaną ochotę. Trzeba walczyć ze sobą tylko w sklepie. Odbiegłam od tematu-powroty do domu-tam zawsze jest mnóstwo łakoci. Już nie ma kryjówki, do której bym nie zajrzała w ich poszukiwaniu i nie znalazła. Tam po prostu nie umiem żyć zdrowo-zamiast zjeść coś normalnego to ja w słodkie... To wszystko siedzi chyba w głowie? Czy zmiana myślenia zmieni wszystko? Obecnie jestem w fazie treningu. Wydaje mi się, że widzę jakąś maleńką poprawę. Ale czemu ją zawdzięczam to właściwie nie wiem...

Taki chaos trochę w tym wpisie, jednak głównie chodzi o to, by się wyżalić, więc obowiązek spełniony. 

Dziś już pobiegane. Króciutko, 25 minut. Biegałam ostatnio miesiąc temu, dlatego nie dziwi mnie to. Trzeba powoli planować powrót do formy.

  • annna1978

    annna1978

    19 czerwca 2014, 15:56

    może i chaotycznie ale wiem o co chodzi. Ja też często(prawie codziennie) zachowuję się tak jakby mi nie zależało, a zależy przecież!

  • Natalka...

    Natalka...

    19 czerwca 2014, 12:24

    słodycze to złooo, ja 2 miesiące temu wpierdzielałam po 3 czekolady dziennie... wiem jak ciężko jest odstawić słodkie... trzeba to zrobić z dnia na dzien. jeśli nie mozesz wytrzymać to pozwól sobie na 1 batonika w tygodniu... po czym SPAL go :))) na mnie to podziałało. teraz nie jem slodyczy wogole, nawet lodów. no czasem zdarza mi sie podgryzc jakas drażetkę.. albo 8 ;) wtedy ide na fitnessss :) trzymam kciuki zebys miała wystarczajaco duzo sily zeby odmowic takiej slodkiej przyjemnosci ;)