Minął tydzień - pierwszy.
Lubię ten początkowy okres, bo wtedy waga jakby zaiwaniała w dół. Szkoda, że tak nie będzie zawsze. Ten pierwszy okres to poza tłuszczem, utrata wody. No cóż.
Przez pierwszy tydzień zrzuciłem 5,10kg - zgodnie z przewidywaniami.
Cel na kolejny tydzień to około 2,50 kg-3,00kg - mam nadzieję, że się uda.
Późniejsze cele będą już "odleglejsze" i mniej ambitne, bo jak wiadomo, wtedy waga spada dużo wolniej.
Póki co napiszę tylko, że jestem na swojej "autorskiej diecie", którą opracowałem samodzielnie, na podstawie wieeeeeloletnich doświadczeń :) Przyznam, że nie jest wcale tak źle, jak się spodziewałem. Fakt, głód występuje, ale w mojej diecie można coś zeżreć między posiłkami, co prawda super niskokalorycznego, ale zawsze czymś tą treść żołądkową się zapcha.
Dodatkowo, mój przepis na dietę zawiera "furtkę gubasa", polegającą na tym, że raz na jakiś czas można sobie "pofolgować" i zeżreć co się chce (w granicach restrykcji kalorycznych). Taki "jeans day" mam zamiar robić raz na 1,5 lub 2 tygodnie, muszę jeszcze przemyśleć :) "Dzień grubasa" polega na tym, że mogę zeżreć wszystko na co mam ochotę (nawet dwie tabliczki czekolady), byle bym zmieścił się dziennie w 2k kalorii. Już nie mogę się doczekać, bo czekolada z całymi orzechami za mną chodzi :)
A teraz siedzę sobie i wpierdzielam prawie pół kilo warzyw na patelnię (zrobionych na wodzie) i cieszę się, że ich całkowita wartość kaloryczna to wg producenta jedyne 122 kalorie. A żołądek będzie pełny! No żyć nie umierać.
Aha - i wpadłem na pomysł obliczenia BMI :)
Kocham tą "otyłość kliniczną"...