Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
43. trochę za dużo.


wczoraj miałam przyjemność zjeść:
śniadanie: parówki po dyrektorsku (tutaj przepis).
drugie śniadanie: resztka jogurtu typu greckiego light z łyżką dżemu + grzanka.
obiad: cienki kapuśniak kryzysowa jarzynowa, ziemniaczki pieczone w folii, parówka z musztardą, galaretka cytrynowa ze śliwkami.
poko: galaretka cytrynowa ze śliwkami, wata cukrowa, mikroskopijna porcja karkówki z grilla, kiełbaska z grilla, ziemniaczek z grilla, hektolitry kawy i herbaty z cukrem.

kapuśniak zostawiłam na dziś. jakoś nie miałam ochoty wczoraj. poza tym musieliśmy zjeść parówki, ponieważ osłonki były już trochę niemiłe w dotyku.

byłam na festynie z okazji Święta Dzielnicy. niestety sama, więc trochę się zaszyłam w krzakach, żeby popłakać nad swoim beznadziejnym żywotem. później okoliczne ciumcie dostrzegły, ze siedzę w bezruchu na ławce i zrobiły z tej ławki przechowalnię bagażu. pilnowałam dziesięciu plecaków, siedmiu bluz dresowych, dwóch hulajnóg i roweru. a towarzystwo znosiło mi jedzenie. w sumie najsmaczniejsza była karkówka, ale dostałam ostatni kawałek.
  • sectet

    sectet

    15 września 2012, 16:16

    O kurcze to trochę smutne, ale nie przejmuj sie głowa do góry!!!!!!Rozniesiemy mury;-)))