Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
71. podobno wróciłam.


przyszła depresja (ale nie sezonowa) i zaczęłam jeść. kuźwa, wiem, że to źle, ale co ja miałam poradzić jak w przerwach między planowaniem samobójstwa rzucałam się na lodówkę, bo wszystko jedno mi już było.

rodzynek numer jeden.
Luby: Boisz się wejść na wagę? Podjadałaś jakieś łakocie?
ja: tak. jałowcową suchą.

rodzynek numer dwa.
Luby: Uważam, że nie potrzebujesz dietetyka, osobistego trenera i masażysty.
ja: ale potrzebuję krokodyla przy lodówce!

musi minąć trochę czasu, zanim wszystko wróci do normy. i plan dnia, i dietka, i ćwiczenia.
pozdrawiam.
  • 19dorotka89

    19dorotka89

    12 listopada 2012, 12:38

    trzymam mocno kciuki:) Powodzenia!!

  • ZobaczePiatke

    ZobaczePiatke

    12 listopada 2012, 12:32

    Wiesz to trzeba mieć silną motywację. Ja jej doznaję gdy szczuplutka koleżaneczka wita mnie z okrzykiem "O PRZYTYŁAŚ WIDZĘ!" - to taki mocny kopniak w tyłek dla mnie, że od razu biorę się za siebie!