Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
73. kolejny krok milowy. + fotomenu z 13
listopada.


w przerwie od łojenia Brutusów (kontroluję już 37 prowincji) postanowiłam policzyć swoje BMI. i według kalkulatora wynosi ono 39,54. yay! czyli zeszłam poniżej magicznej dla mnie granicy 40. zwłaszcza, że w 2009 roku ten wpółczynnik wynosił 57,75, a kiedy zaczynałam (ponownie) swoją przygodę z pamiętnikiem na Vitalii - 50,31.
bawiłam się też innymi kalkulatorami i...
* według kalkulatora całkowitej przemiany materii mój wskaźnik wynosi 2991 kcal. serio?
* idealna masa ciała według Broca - 57,80 kg. łomatko, ile mi brakuje...
* idealna masa ciała według Lorenza - 59 kg.
ale ja idealna nie jestem, więc chcę ważyć 66 kg. Luby nie lubi wychudzonych babeczek. zawsze, kiedy się spotykamy, łapie mnie za fałdki i się z nimi wita. 8D

pragnę schudnąć do końca roku 7 kg, żeby ważyć 105 kg. chcę udowodnić przede wszystkim sobie, że potrafię. przedwczoraj Luby stwierdził, że ja to bym chciała zwalić swoje odchudzanie na inne osoby (dietetyk, osobisty trener i masażysta), a powinnam się odchudzać ja sama. po czym wysłał mi link do programu Ewy Drzazgi Drzyzgi, w którym pewna dziewoja opowiadała jak to sama, bez niczyjej pomocy schudła 100 kg. całe szczęście, że nie mam zainstalowanego Silverlighta, to nie ogladnęłam. no ale wjechał mi na ambicję. długo płakałam w kąciku, bo chciałabym czuć jednak jakieś wsparcie fizyczne. bo cieszę się, że Luby mnie dopinguje wirtualnie i telefonicznie, i w ogóle, ale jest za daleko.

fotomenu z 13 listopada czyli wczoraj.

śniadanie (coś koło 9:00).
pół bułki kanapkowej żytniej, pół dużego kiszonego ogóra i jedno jajko sadzone z dużą ilością pieprzu.

drugie śniadanie (11:08).
babeczka z kaszy kukurydzianej z breją, która miała być gęstym sosem z jogurtu typu greckiego, odrobiny miodu i jabłka startego na tarce o dużych oczkach.

obiad (14:00).
pomidor, ogórek kiszony, babeczka z kaszy kukurydzianej i gwiazda programu - roladka z piersi kurczaka z musztardą.

poko (18:22).
drugie pół bułki kanapkowej żytniej z musztardą, pomidorem i żółtym serem, zjedzone romantycznie przy świecach, bo poszły korki.
(na zdjęciu wyszła ona dość spora, ale tak naprawdę to miałam ją na cztery średnie gryzy)

---------------------------------------------

aktualnie jestem w trakcie produkcji kotletów jajecznych z TEGO przepisu. kotlety będą trochę inne, bo ktoś zużył suszony koperek (śledztwo w toku).

pozdrawiam cieplutko.
  • Optymistka58

    Optymistka58

    14 listopada 2012, 11:21

    Moje też po dzisiejszym ważeniu zeszło poniżej 40 i cieszę się jak głupia :D wiem co czujesz :P Trzymam mocno kciuki! Widzę,że motywacji i siły Ci nie brakuje :)