Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
samotność to zło.


menu.
brunch: Activia do picia truskawka & kiwi, dwie parówki z keczupem i musztardą, kromka chleba, kakao z mlekiem 2%.
obiad: ziemniaki z kawałkami pieczonego kurczaka.
poko: sałatka z resztką porcji pieczonego kurczaka.

samotność to zło.
zaczęła rzucać mi się na mózg, bo ja, nawiedzona agnostyczka, poszłam na spotkanie opłatkowe Duszpasterstwa Rodzin, gdzie modlitwa mieszała się ze śpiewaniem kolęd. zrobiłam to, żeby nie siedzieć samotnie w domu, zwłaszcza, że piątkowe popołudnie spędziłam z dzbankiem herbaty imbirowej i "Dziennikiem Bridget Jones" na dvd.
spotkanie niespecjalnie się udało, bo grupa zbliżona do mnie wiekiem bawiła się wyłącznie w swoim hermetycznym gronie, więc byłam skazana na niańczenie dzieci, które ciągle mnie o coś prosiły oraz wysłuchiwanie słowotoków starszych pań. pod koniec spotkania animatorka grupy zaprosiła mnie do stolika "elity", ale i tak się zachowywali, jakby mnie nie było.
do domu wróciłam rozczarowana i załamana swoim nieistniejącym życiem towarzyskim.
na spotkaniu zjadłam mandarynkę, muffinkę, dwa paluszki kminkowe z ciasta francuskiego i łyżkę koszmarnej sałatki, którą zachwalał ksiądz organizator.

pozdrawiam...
  • kasiqa22

    kasiqa22

    13 stycznia 2013, 16:48

    o rany! tak często piszesz a mi się to w ogóle nie pojawiało!! musze nadrobić :D pozdrawiam :)

  • kasiqa22

    kasiqa22

    13 stycznia 2013, 16:47

    czemu tak rzadko na V.???? :(

  • szczuplabybyc

    szczuplabybyc

    13 stycznia 2013, 11:35

    Też kiedyś bywałam na spotkaniach z ludźmi w "naszym" wieku związanymi z kościołem. Nigdy się nie zaaklimatyzowałam :P. Ci ludzie byli dość specyficzni. Może to po prostu nie twój klimat :).

  • k.wiesia4

    k.wiesia4

    13 stycznia 2013, 11:26

    Samotność! Żyjemy obok ludzi , a nie z nimi. I co z tego, że mam obok siebie rodzinę i znajomych skoro albo ja nie potrafię z nimi rozmawiać , albo oni są zamknięci na mnie. Mam wrażenie , że chyba nasza nadwaga powoduje niską samoocenę i frustrację. Weźmy się olerka za siebie bo nikt nam nie omoże jeśli same sobie nie pomożemy. Postanowiłam mniej pomagać innym na poczet pomocy samej sobie. Wszystkim pomagam finansowo i fizycznie , a o sobie zapomniałam, albo nie chciałam pamiętać. Albo zmienimy nasze życie albo będziemy narzekać do końca . Podaj łapkę i idźmy na przód. Może się coś zmieni ? :)

  • TwojaLota

    TwojaLota

    13 stycznia 2013, 11:25

    Ważne, że w ogóle przełamałaś się by tam iść. Ja też spotykam się zawsze z czymś takim, nie jestem duszą towarzystwa i nigdy nie zwraca na mnie większej uwagi więc sama bym pewnie tam nie poszła z obawy o to. Dobrze Ci idzie :) pozdrawiam.