Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
mleko w żelu.


z okazji braku komputera w dwa dni przeczytałam "Ogniem i mieczem". i cały czas miałam ochotę udusić Helenę. głupia (i tu pada brzydkie słowo). pożyczyłam sobie "Potop" i już mnie przeraża objętość. lubię czytać grube książki, lecz od pewnego czasu wiele rzeczy mnie rozprasza i potem ciężko mi się skupić na tekście, przez co nie czytam jak kiedyś do stu stron na godzinę. :/

menu.
śniadanie: jajecznica z dwóch jajek z ajvarem.
drugie śniadanie: kanapka z mielonką.
obiad: ryż curry z warzywami.
poko: mleko w żelu.

mleko w żelu? po prostu mleko z żelatyną. zawsze w lutym zaczyna mnie boleć lewe kolano i lekko chrupać podczas wchodzenia po schodach. kuracja żelatynowa pomaga, choć powinnam zainwestować w poważniejszy preparat na stawy.

pozdrawiam cieplutko. wkrótce napiszę, co mam zamiar gotować podczas pobytu u Lubego.
  • aeroplane

    aeroplane

    13 lutego 2013, 10:27

    fajnie brzmi to mleko w zelu, dosladzasz je jakos?