Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wysprzątana chata nade wszystko.


radość z jutrzejszego wyjazdu do Lubego została zmącona przez sprzeczkę ciężkiego kalibru. otóż chodziło o to, że miesiąc temu ustaliliśmy, że przyjadę w niedzielę osiemnastego sierpnia. od dwóch tygodni mam bilet.
a on do mnie dzisiaj wyskakuje z sugestią, że lepiej by było, żebym przyjechała w poniedziałek, bo musi się wyspać. bo dzisiaj jest po nocce i sprząta, i znowu idzie na nockę, więc jutro będzie zmęczony i niewyspany. zresztą wczoraj sprzątał i we środę... i od tygodnia sprząta.
najpierw powiedziałam, że nie przyjeżdżam z białą rękawiczką, tylko do niego. ale on swoje. w końcu się wkurzyłam i oznajmiłam, że będzie miał dwa tygodnie na sprzątanie na glanc, bo ja nie przyjadę.
i zaczęłam sobie szukać wycieczki do Budapesztu. chyba zrozumiał, że nie żartuję i odpuścił sobie część sprzątania. on i tak ma zawsze w pokoju jak w pudełeczku. czuję się przy nim jak ostatnia bałaganiara.
poza tym on w domu będzie o ósmej. ja przyjadę dopiero o 16:30. więc spokojnie może spać do tej drugiej.

dziś się obżeram. jestem w tak podłym nastroju, że mnie od kaszy nic nie odstraszy. nawet wizja dodatkowego kilograma.
  • ladybabol

    ladybabol

    19 sierpnia 2013, 11:46

    mam nadzieje pojechałaś do lubego albo do Budapesztu ? :)

  • Agusia948

    Agusia948

    18 sierpnia 2013, 20:35

    ojej.. dzien obżaaaarstwa! ha ;p

  • nigraja

    nigraja

    17 sierpnia 2013, 15:30

    miłego wyjazdu mimo wszystko naprostujesz go na miejscu i pokażesz kto tu rządzi :)

  • dorciaw1980

    dorciaw1980

    17 sierpnia 2013, 12:29

    hahaha, no nieźle. ale przyznam, że takiego czyścioszka jeszcze nie poznałam :) pewnie chce wypaść przed tobą jak najlepiej :) udanego z nim wczasowania :)