Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wieści z raju, część pierwsza.


teraz jeszcze bardziej żałuję, że dałam się wrobić w dietę testową Vitalii. zepsuli mi interfejs, gdy się loguję, straszy mnie ciągle uśmiechnięta pani dietetyk i sępi nowy pomiar wagi. nie ma i nie będzie co najmniej do 3 lutego. poza tym Vitalia chyba współpracuje z pewną firmą od mrożonek, bo w menu widzę ciągle obiady z mrożonki. i tak będę jeść po swojemu. koniec wylewania żółci, pora na przyjemniejsze opowieści.

od piątku przebywam w Wielkopolsce u Lubego. i jemy pyry. A. niezwykle przejął się moim odchudzaniem i przygotowuje mi śniadanka, wydziela porcje obiadowe i chowa słodycze przede mną. no i pilnuje, żebym ćwiczyła. ciekawe, co będę miała do powiedzenia na ten temat za tydzień albo dwa.

wybrane wyniki z krokomierza.
po każdym wyjściu na pole resetuję dziada, więc nie mam wyników za cały dzień.
* sobota - wypad na zakupy - krokomierz pokazał 6,68 km.
* niedziela - nieudana wyprawa po legginsy z norweskimi wzorkami - 3,87 km.

 trzymajcie się ciepło i noście czapki. 
  • lapaz80

    lapaz80

    19 stycznia 2014, 22:02

    To jecie te pyry czy nie jecie?

  • dorciaw1980

    dorciaw1980

    19 stycznia 2014, 22:02

    i co to za dieta dokładniej? pamiętam, że już o niej kiedyś wspominałas...

  • dorciaw1980

    dorciaw1980

    19 stycznia 2014, 21:21

    i co to za dieta dokładniej? pamiętam, że już o niej kiedyś wspominałas...

  • grubelek1978

    grubelek1978

    19 stycznia 2014, 20:30

    bez przykrycia główki ani rusz... no jak się luby spisuje pięknie!!! gratulacje :)