Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
na szybko.


Wczoraj waga mnie potraktowała bardzo miło, bo pokazała upragnioną, wyczekiwaną, wypłakaną i wymęczoną siódemeczkę z przodu. Uczciłam to nową torebką i odkryciem w zamrażarce trzech litrów malin.

Rodzice zabrali gremliny i pojechali w Polskę. Za to wkroczyła dwuosobowa ekipa remontowa do łazienki. Kafelków już nie ma, wanny też. Za to jest burdel wszędzie. Czyli równowaga w przyrodzie została zachowana.

Podejrzewam, że coś na ciepło zjem dopiero wieczorem, gdy panowie robotnicy opuszczą kołchoz. Tak więc dzisiaj czekają mnie kanapeczki, sałateczki i maliny.

  • amadeoo

    amadeoo

    10 września 2014, 18:00

    Daj mi wanne, bo teraz mam nieszczęsny prysznic :|

    • luumu

      luumu

      10 września 2014, 18:02

      Jakby co, leży na podwórku. ;) Niestety rodzice też zdecydowali się na prysznic. Żegnajcie kąpiele w pachnącej pianie, żegnajcie minuty moczenia fałdek w ujędrniającej soli... ;(

    • amadeoo

      amadeoo

      10 września 2014, 18:12

      Dokładnie u mnie też rodzice póki co decydują...