Co napisałam na temat obiadków w swoim małym "notesie intendentki"?
W grudniu chciałabym skupić się na różnorodnych smakach, położyć większy nacisk na jedzenie warzyw oraz testować różne potrawy w sam raz do bento boxa*. Niestety muszę przystopować swoje zapędy do korzystania z piekarnika**.
* Co to znaczy w sam raz? W miarę suche (nie może pływać w sosie), sycące i jadalne również na zimno.
** Jest to wynik wojenki z "teściem" besserwisserem. Wyłącza mi piekarnik w środku pieczenia, bo albo ustawiam za wysoką jego zdaniem temperaturę albo piekę zbyt długo. W ten sposób spieprzył mi już ciasto i klopsa.
Zmęczona domalowywaniem sobie połowy lewej brwi - z natury mam jedną połowę ciemną, a drugą bardzo jasną - zainwestowałam w kapsułki keratynowe opiewane przez recenzentki na KWC. I po czterech (!) dniach wcierania mieszanki olejów i gliceryny zamkniętych w fikuśnej żelatynowej rybce mogę odtrąbić sukces absolutny. Kolor lewej brwi został wyrównany. Rozpoczęłam również kurację na rzęsy, ale tu mi brak cierpliwości, bo to musi być precyzyjna aplikacja pędzelkiem. Wersja na paluch i wcieru wcieru powoduje megałzawienie.
Dzisiaj Księć ma dniówkę, więc jak zwykle nie chce mi się gotować czegoś wyrafinowanego. W moim niezawodnym garnku do gotowania ryżu, który traktuję prawie jak multicooker przygotowałam kaszę jaglaną i mrożone jarzynki po chińsku z Lidla. Całkiem smaczne, choć brakowało charakteru pochodzącego z imbiru oraz chili.
Miłego popołudnia.
jamay
20 stycznia 2016, 20:13hej hej, bywasz tu jeszcze?