Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
No!:)


Jestem zmotywowana w tym tygodniu, bo widzę wyniki na szklanym oczku, codziennie jakieś 200g mniej, sęk w tym, że ze względu na walkę hormonalną, moja docelowa waga w tym tygodniu będzie podobna do zeszłotygodniowej, bo zatrzymywała mi się woda w organizmie przez kilka dni:/ No nic, ważne żeby widzieć jakiekolwiek efekty, a nie skupiać się zbyciu kilograma tłuszczu tygodniowo.

Ćwiczenia wykonane, zdechły dzień mam dzisiaj, jak to zazwyczaj po zastrzyku leku:/ Ratuję się yerba mate - lepsza niż kawa, ale kofeina stale przebywa w krwiobiegu i nie powoduje palpitacji, ta herbatka chroni też komórki wątroby. Uwielbiam zieloną herbatę, ale jakoś kofeina z niej nie przechodzi do mojego organizmu i chodzę zdechła cały dzień, a po pierwszym matero (tykwa, naczeynie do picia mate) obudziłam się i dostałam lekki zastrzyk energii, więc może będę w stanie małe zakupy spożywcze zrobić.

Były zajmuje się synkiem dzisiaj, więc mam trochę czasu dla siebie, trochę do nadgonienia rzeczy się uzbierało przez te kilka dni, mam też zaległości, które już nie szepczą o swojej obecności, ale wręcz ryczą przez megafon, żeby się nimi zająć...

Pozdrowienia dla czytaczy i trzymam kciuki za Wasze odchudzanie:)