Ale tak w ogóle to przechodzę jakiś kryzys osobowości. Już tu nie chodzi o odchudzanie, ale o całą resztę. Chyba mnie dotknęło przesilenie wiosenne, ale to już od dłuższego czasu. Chyba od pół roku :/ Ciągle chodzę jakaś taka nieszczęśliwa, nic mnie nie cieszy. Nic mi nie wychodzi, do niczego nie mogę się zmobilizować. Nawet myślę o zrezygnowaniu ze studiów. Jak pomyślę o weekendzie, że muszę iśc na zajęcia, to robi mi się niedobrze, poza tym finansowo niezbyt daję radę. Ale z drugiej strony, co ja miałabym robić? Cały czas pracować jako kasjerka? Utknęłam w jakieś rutynie, żadnego zadowolenia z siebie. Nie wiem, co ze sobą zrobić. Nic mi się po prostu nie chce. Ja się tak zastanawiam, czy nie wpadam w depresje.