Nawet nie będe opisywać co dzisiaj zjadłam, bo aż mi wstyd:( Trzymałam sie dobrze, do godziny 16:00, później ciąg negatywnych wydarzeń, sprawił, że nie wytrzymałam presji i rzuciłam się na słodycze. Wymówka troche kiepska, ale faktem jest, że pierwszy dzień jest dla mnie naprawde strasznie trudny, ale jak juz wytrzymam pierwszy dzień, to już jakoś leci, w pierwszych dniach z kryzysami, ale przeważnie daje radę. W końcu nawet mój organizm może się przyzwyczaić chyba do mniejeszej ilości kcalorii. Mimo wszystko od jutra się biore!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Muszę się poprostu psychicznie nastawić, w sumie zmotywowana jestem. Ide może posprzątać mieszkanie - to mnie zawsze jakoś nastawia na odchudzanie, nie wiem dlaczego(jakieś dziwne połączenia w mózgu) W beznadziejnym nastrojiu opuszczam Was. Jutro dam znać jak mi idzie. Trzymajcie w kciuki żebym wytrzymała ten jutrzejszy dzień.
WeakGirl
29 grudnia 2007, 12:36Dla mnie tez pierwszy dzien jest bardzo trudny, dlatego staram sie zeby niewiele takich bylo :) ale to trudne. Pamietaj ze jak juz zaczniesz to bedzie latwiej i mysl o tym intensywnie a sie uda :)
Apsara
29 grudnia 2007, 00:00na pewno Ci się uda! ja też jak wpadnę w 'ciąg' jedzenia słodyczy (nie musi być dużo, wystarczu batonik dziennie) to potem strasznie ciężko odstawić... Ale jak się uda (mi to zazwyczaj zajmuje jakieś 2-3 dni), to mogę patrzeć na czekoladę z okienkiem (moja ulubiona z orzechami, czerwone opakowanie z foliową 'szybką', ach poezja) i nie rusza mnie. Jak się zaweźmiesz to do poniedziałku się odstawisz :)
annamaria991
28 grudnia 2007, 23:01zycze bo wiem ze jest ciezko w szczegulnosci na poczatku