Brrr...okropny dzień, poszłam spać o trzeciej w nocy, potem co godzinę budziłąm się, bojąc się, że spóźnie się do pracy... W efekcie zaspałam, zdążyłam z trudem... Ze sniadania nici, do pracy nic nie wzięłam... Wróciłam o czwartej, zjadłam resztki wczorajszej kaszy i warzyw z kanapką grahama:) Teraz jestem w kropce, musze zdecydowac co dalej...co dalej... będę jeść...
No i jeszcze chyba przeziębiłam pęcherz, okropieństwo, koleżanka odcięła mi kilka tabletek Furaginum. Mam nadzieję, że pomogą. Mam taki charakter pracy, że nie mogę biegac do toalety kiedy chcę. Zobaczymy co będzie dalej.
Doprowadzilam dziś menu do absurdu, boli mnie pęcherz, latam co chwilę do toalety, nie pójdę więc chyba na ćwiczenia... Bleeeeeeeeee Mam doła.