Dzisiaj czułam się jakoś dziwnie osłabiona mimo, że dość długo spałam, 1,5 godziny dłużej niż normalnie. Nadal jestem spuchnięta jak bania.. Ale to u mnie standard przed miesiączką.. łapię wodę chyba nawet z powietrza i zatrzymuję w organizmie
Postanowiłam zrobić dzisiaj skalpel, muszę przyznać, że pod koniec już mi nie szło najlepiej, ale pamiętam jak próbowałam na początku robić po 10 min padałam, więc progres jest. Ostatnio narzekałam, ale miałam dzisiaj ochotę na coś spokojniejszego i monotonnego. Znów dodałam przepis z dzisiejszego obiadu :)
Jadłospis:
- śniadanie : owsianka z bananem, mlekiem sojowym i cynamonem
- lunch : wczorajsza zupa buraczkowa
- obiad : wegeburger z kotletem z kaszy jaglanej, marchewki i pieczarek
Kolacja standardowo, jeszcze nie wiem, ale pewnie to będą albo owoce albo dojem wczorajszą zupę do końca :P
W sumie jestem zadowolona z dzisiejszego dnia, bo mój nastrój nie wykazywał chęci ćwiczeń, ale jednak się przemogłam. Mam nadzieje , że jutro będzie lepiej i bardziej energetycznie.
Do jutra!!
Keepcalmandschudnij
27 lutego 2015, 22:51Twój obiad musiał być przepyszny !