Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Mam dziś tak krótką kieckę...


...że jak wstaję zza biurka, to mam wrażenie, że mi tyłek widać :> Wystroiłam się na krótko, bo chciałam odwrócić uwagę od żyrafkowatości. Słabo mi wyszło ;) Chodzę w szaliczku, ruszam się, jak terminator i powtarzam co poniektórym, że jak ich przewieje i poskręca, to nie mają co liczyć na moje współczucie, skoro teraz ze mnie drą łacha. Złe ludzie ;)

 

Analizy płatności w trzech spółkach wydziergałam, przelewy też, połowa dnia pracy za mną - to sobie tu chyłkiem wlazłam.

 

Błoto przed domem osiąga poziom zagrożenia lawinowego :P Nie będę nawet próbować podjeżdżać pod górkę i wjeżdżać na podjazd - zostawię autko poniżej, na działce obok. Z pozytywnych doniesień - Pani Kałuża jest w miarę przejezdna, w piątek i sobotę Straż Pożarna odpompowywała z niej wodę.

 

Zosia gorączkuje. I chorutka. Takie moje małe nieszczęście. Z racji skoków temperatury nie kąpaliśmy jej dwa dni. I mi dzieciak śmierdzi, cholerka... ;) Wycieranie mokrymi chusteczkami nie wystarcza na długo. Ale boję się kąpać, żeby nie wyziębić. Ponieważ nie chciałam jej wynosić na dwór, to wczoraj, na urodziny Szwagra, Maciuś pojechał sam. Za to wrócił z wałówką dla mnie. Gaja - pełen szacun za karkówkę w zielonym pieprzu!!!

 

Fusionek stoi u mechanika. W tym tygodniu mają rozebrać skrzynię biegów i zobaczyć, czemu szwankuje. Marzy nam się terenowe auto, takie:

.

I z tyłu:

 

No u nas, to raczej by wyglądała tak***:

 

Dobra, koniec marzeń - czas wracać do roboty :)

 

Buziaki poniedziałowe!

 

PS. Cosik jeszcze miałam napisać, no....


________________________________________________________________________________

***I to też wtedy, gdy jest sucho ;) Gdy mokro (jak teraz), to raczej by jechała Błotna Góra :P

  • aganarczu

    aganarczu

    22 marca 2010, 14:26

    Grand Vitarki sa fajowe - takie autko miejsko-terenowe.