Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Połknęłam muchę...


...nieduża była, fakt, ale i tak obrzydliwe uczucie ;) Biegłam sobie wczoraj z wieczora. Nie oddychałam przez nos, bo mi go jakieś pyłki nieco zapchały - to mam za swoje ;) Pierwszy raz w tym roku ubrałam krótkie spodenki i poooooszłaaaaam w pola i chaszcze. Cudnie było... Krótko, bo tylko pół godziny, ale i tak jestem w szoku, jak wielki obszar jestem w stanie oblecieć w tak krótkim czasie, hy hy :)

 

Weekend - jak pisałam - bardzo aktywny. W piątek spotkanie emerytek ;) Posiedziałyśmy w Barbadosie, zeżarłyśmy pyszności, poplotkowałyśmy (oj, plotkowałyśmy!!! :)), tańcami pogardziłyśmy i o godzinie 23.10 byłam w domu. W sobotę się przemeldowalim - jesteśmy pełnoprawnymi mieszkańcami dzielnicy Chwarzno-Wiczlino. Cała trójka, Zosiak też :) Drugą turę wyborów zaliczymy już w tutejszej podstawówce :) Prosto z UM pojechaliśmy do Gdańska - Maciej studentów męczył na WSB a my z Zochaczem poszłyśmy sobie (ja sobie poszłam, Zosia sobie jechała w wózku, cwaniara ;)) na Długą. Uśmiałam się z dziecka, bo dostała kawałek gofra i nie wiedziała, co z nim zrobić. Nienauczone dziecko, że słodycze się wcina*** Grzeczne dziecko... ;) Balonik, który kosztował koszmarną kasę (kroją turystów na Długiej, aż miło ;)) i który zachwycił moją córeczkę, niestety wyrwał się na wolność. Ale dopiero z samochodu - mimo, że był przywiązany do zagłówka. Soł - wakacyjny spacer po Gdańsku mam chyba już z głowy ;) Popołudniem pojechalim na kawę do Takiej Jednej z V. I OCZYWIŚCIE na kawie się nie skończyło. Był i przejazd rowerami z naszej wsi do domu przyjaciół, było i odwożenie rowerów i ponowny dojazd autem, było porzucenie haniebne tegoż auta, był nocny powrót na naszą wieś z wózkiem (i Zosią w środku ;)). Nie było za to kaca następnego dnia :)  Gudelowa, dzięki za przefajny wieczór!!! Niedziela na maksa przyjacielsko-rodzinna - festyn organizowany przez miasto i Hossę, na Sokółce (przy okazji odebraliśmy auto :D). Bawiłam się pysznie, mężowie uczestniczyli w streetballu, dzieciaki miały dwieście milionów atrakcji (nawet dla takich mikrusów, jak Zosia coś się znalazło :)), były koszulki z sympatycznym nadrukiem, gadające głowy na scenie, występ aktorów z teatru (ale nie wiem, czy miejskiego, czy muzycznego ;)), wielkie mapy z planem zagospodarowania Gdyni Zachód, przyzwoita muza z głośników, wycieczki po okolicy jeepem, darmowa grochówka i robienie najdłuższej kanapki :) Naprawdę fajnie. Po festynie, ze Szfagierrą i jej rodzinką zrobiliśmy grilla na naszej wsi, po czym z Gają pobiegłyśmy na Sokółkę, gdzie czekała na nas Ewcia. Biegi nam nie wyszły (Gaja zepsuła kolano :(), ale spacer zaliczyłyśmy cudny. A po powrocie do domu miałam jeszcze jednych gości :) Dawno nie było tak fajowego weekendu!!!

 

Dieta? W weekend ma wolne :) Niestety, poza weekendem nie jestem restrykcyjna - a powinnam, bo jeżeli raz zgrzeszę, to później jakoś tak się nie mogę pozbierać i nie widzę nic złego a to w kawałku kiełbaski a to w kawałku kuraka (uchapałam Panu Mężu z talerza!) a to w kawałku arbuza. Albo dwóch kawałkach... Zatrzymałam się na 55,8 kg i dupa, dalej nic. Czyli co - 56 kg to "moja" waga i poniżej organizm się buntuje, czy jak? Potrafię zejść i do 53 kg, ale i tak wracam do okolic 56 kg. No nic to - chcę "zaliczyć" te moje 55 kg a później "się zobaczy" ;)

 

Ze spaniem dalej na bakier, chociaż wczoraj było lepiej. Teraz siedzę w robótce i usiłuję myśleć. Opornie mi idzie, ajejej...

 

Zmykam do papierków. Naprodukowałam ich sobie, to teraz muszę je oporządzić, no nie?

 

Buziaki wtorkowe!


PS. Na solarium byłam, jak mi dobrze na głowę robi... :)

 

 ________________________________________________

***Zosia nigdy jeszcze od nas nie dostała ani kawałka czekolady ani cukierka. Chipsa też nie pamiętam. Mleczucho dostaje samo, bez kakao tudzież kaszek (tymi po prostu gardzi i nie chce). Raz jadła żelki. Jeżeli jej się przytrafiły po drodze jakieś słodycze albo słone przekąski to bez naszej wiedzy i zgody.

  • MeryP

    MeryP

    29 czerwca 2010, 20:06

    dzieje to i humorek od razu lepszy :) lato w pełni, oby więcej takich weekendów:)

  • calineczkazbajki

    calineczkazbajki

    29 czerwca 2010, 20:01

    po takim weekendzie masz sporo energii do gubienia kg ? :) nieprawdaż ?

  • kilarka2

    kilarka2

    29 czerwca 2010, 17:26

    jak to, a wikend z Kilarką nie był fajny?;) :D ściskam :)

  • czerwonaporzeczka

    czerwonaporzeczka

    29 czerwca 2010, 15:45

    Ciekawy pamiętnik i świetne podejście do odchudzania, dzięki za motywację! :-)

  • Epestka

    Epestka

    29 czerwca 2010, 15:04

    Ile taka mucha ma kalorii? 5?10? Dolicz do bilansu i tyle.

  • Nattina

    Nattina

    29 czerwca 2010, 14:10

    jak Pańcia to nie, musiałbyś z godzinę wczesniej przyjechać, makijaze prysznice i tym podobne... miłej pracy.

  • Nattina

    Nattina

    29 czerwca 2010, 13:56

    rower do pracy wypada, tylko, ze przebierać się trzeba (no ja tego najbardziej nienawidzę, ale zabieram bluzke na zmianę , buty na zmianę a bywa ze i spodnicę, żakiet można sobie w pracy zostawić). Ale ja mam niedaleko, jakies 4,5km. Secundo- dywanowce to NIE moje okreslenie na wygiby w domu, brzuszki i inne takie tam. pozdrowionko

  • Koncowa

    Koncowa

    29 czerwca 2010, 11:00

    i ze to nie Ty nie możesz? Kurde musze jeszcze raz przeczytać. Zresztą widzimy się za jakieś 6 h. Pozdrawiam

  • agusia88aga

    agusia88aga

    29 czerwca 2010, 10:54

    ale się uśmiałam jak czytałam:D jestem ZA tym aby dzieciom nie dawać słodyczy itp. podobno w 2 roku życia kształtuje się smak dziecka (co będzie lubiło a czego nie):D jesteś wspaniałą Mamą!!!:* Pozdrawiam P.S Smaczna mucha była?:D

  • Nattina

    Nattina

    29 czerwca 2010, 09:51

    prosze do tego nadprogramowego kawałka kuraka, arbuza i kiełbaski koniecznie doliczyć muchę ! :) Buziaki szalona!

  • oszqrde

    oszqrde

    29 czerwca 2010, 09:50

    znaczy się, nie lubisz mleka... ja i moja siora mamy tak, że przed snem musimy choć chwilę poczytać, bo jak nie, to nie możemy zasnąć, chyba, żem padnięta, to nie mam problemu :D. mucha mała, lekka i ma takie kanaliki w ciele wypełnione powietrzem, więc uważam, że dietetyczna. możesz połykać z czystym sumieniem, ale czy działa nasennie? nic mi niewiadomo ;) asz Ty masz fajnie w tej pracy - na necik możesz wpadać!

  • oszqrde

    oszqrde

    29 czerwca 2010, 09:33

    a tam, nie łam się jedną muchą - chyba nie ma dużo kalorii. słyszałam, że człowiek przez sen połyka pająki i co bądź, oczywiście nieświadomie, także mucha to pikuś. wolę muchę chyba od pająka. a qrde próbowałaś ciepłe mleko pić przed snem albo tym podobne szmery i bajery? 3 maj się