Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień ósmy...


...a mi oficjalnie ubyło 2,5 kg :) W sumie to trochę więcej, ale wolę wpisywać najwyższą wagę. Dzisiaj rano miałam 60 kg na osi, więc wygląda na to, że 3 kilo pooooszłoooo :)
W robocie kongo i rzeź, powyłączałam gadulce i tleny i dziergam do wyrzygania. A terminy gonią...

Moje motto na dzisiaj znów brzmi:

PRACA USZLACHETNIA

(I ODCHUDZA) :)


Buziaki dla wszystkich zapapierzonych :)
eM.

PS. No i jak to jest z tymi obrazkami, hm?