...i zrobiłam sobie przerwę na II śniadanie. Chwila oddechu mi się należy, qrka, zaraz pokroję sobie arbuza i wchłaniając go postaram się odtworzyć wcześniejszy (wsiorbany, chlip chlip) wpis :)
Pokroiłam i wchłaniam ;)
Co do wczoraj - niestety, nie zrobiłam sobie ani peelingu ani nie popaćkałam sobie maseczki na włosy i twarz. Niechciejstwo mnie dopadło.
Z pracy wyszłam wcześniej, już o 15, żeby pędem do domu pojechać, wydrukować jeszcze parę dokumentów i do skarbówki w pysku papiery zanieść. I prosić o zaświadczenia itp. I co się okazuje, moi mili, US osobom prowadzącym działalność gospodarczą nie wydają zaświadczeń o dochodach za 2007 r. Nie wiem, jak bank się na to będzie zapatrywał - ale nie przeskoczę. Dochody Maćka udokumentujemy "na twarz" i jakoś ten kredyt chyba nam dadzą... Ze mną problemu nie ma - jako osobie na umowę o pracę kadrowa stan moich zarobków wystawiła :)
Po przemiłej wizycie w skarbówce (naprawdę miłej - urzędnicy są (tfu tfu, odpukuję) coraz sympatyczniejsi i po prostu ludzcy albo mam farta) pojechałam reklamację złożyć - kupione w piątek buty popękały mi na szwach. W sumie jeden, ale nogi mam dwie ;) I nie wiem, czy wiecie, ale CCC rozpatruje reklamację w ciągu 14 dni. Wahałam się, czy je w ogóle oddawać - szewc wyszedłby mnie grosze a i czasowo dużo szybciej - ale w konću co? NALEŻY MI SIĘ ;) Szkoda tylko, że bez butów zostałam ;)
A później już tylko megarzeźnicki korek w drodze do domu, szybkie zakupy w przydomowym sklepie i słodkie nieróbstwo w domku. Miałam 100 000 planów na popołudnie i wieczór a tymczasem nie zrobiłam tak naprawdę nic. Dupka zbita - sina i blada. . Nie powinnam - zanim nie zrobię chociaż połowy zaplanowanych rzeczy - tykać ani pilota TV ani zbliżać się do półki z literkami - bo wtedy juz przepadłam... No, oblukałam jakieś idiotyzmy w TV (na ten przykład na dwójce bardzo "ambitną", komedię romatyczną z Meg Ryan , o Mamusiu...), pomęczyłam jakiś przeterminowany tygodnik i poszłam spać. Całkiem grzecznie, kole północy. A i tak dzisiaj byłam zewłok stefana - chyba powinnam się już przyzwyczaić ;)
Testowałam rano Coca-Colę zamiast kawy, ale nie dziaua. Ale na mój dzisiejszy stan poranny chyba i dragi by nie zadziałały ;)
Waga poranna bardzo sympatyczna - 54,6 kg. I tak trzymać :)
Pozdrawiam papierzasto - kredytowo - mejlowo :)
PS. Wieczorem pewnie tez tu zajrzę. Nad weną też trzeba popracować :) No i muszę jeszcze dopisać te "przydatne informacje", no nie? ;)
maryna38
30 sierpnia 2007, 16:04co za superowy wpisik,bardzo mi się spodobał.Masz fajny styl pisania i to wklejanie różnych fotek...no rewelacja.Widzę,że nastrój dużo lepszy (wręcz odwrotnie do mojego:(((),ale bardzo się cieszę z Twojego poprawionego:)))Pozdrawiam.No niestety jestem antytalentem ,nie udało mi się wstawić zdjęcia do komentarza,ale będę jeszcze próbować.
dorisiatko
30 sierpnia 2007, 15:39niestety takie jest prawo, że mają 14 dni na reklamację. Jeżeli w przeciągu 14 dni nie dostaniesz odp (jakielkowiek) reklamacja Twoja automatycznie jest uznawana. Troszkę miałam z tym do czynienia jak pracowałam w szmatach (czt. sklepie odzieżowym) ;) pzdr