...trumna się znalazła. Szukali jej w Paryżu, w Warszawie a tymczasem była w Gdańsku. Dobrze, że już wiadomo, co się z ciałem dzieje. Najbardziej to mi Cioci szkoda, bo rozpaczała wczoraj - jak ma męża pochować, skoro nie wiadomo, gdzie jest :(
Niedawno dopiero wróciłam od Mamy. Zrąbanam okrutnie, ale jakoś tak nie chciałam wychodzić od niej i wracać do pustego domu. Zresztą ona też sama, bo Tato w delegacji.
Dobranoc Kochani. Trzymajcie za mnie kciuki jutro...
PS. Niewesoło, no niewesoło. W głowie, sercu i duszy. Skoro Wujek miał 57 lat a ja teraz mam trzydzieści, to być może jestem już za połową swojego życia?
kaira74
5 października 2007, 11:21że nie mamy wpływu na nasze narodziny i smierć. Natomiast co jest między tymi dwoma punktami - zalezy od nas - jak je wypełnimy. Zatem nie trwóż się nieuniknionym. Fakt, że sa takie momenty, kiedy nadchodzi czas zadumy nad tym, co ostateczne, ale tylko po to, by wyciągnąć wnioski i przeć do przodu.
Koncowa
5 października 2007, 11:19po co się dołować czymś n co nie ma się wpływu, a może nas tramwaj jutro przejedzie... Ja wierzę w przeznaczenie, każdy ma jakiś los, co mu pisane się wydarzy i jestęsmy mali, nasze życie jest niewiele warte, nasze ciała niszczeją i starzeją, chociaż będizemy dietować i wklepywac w sibie rózne g... Jedyne co nam pozostaje to się z tym pogodzić i żyć tym marnym życie, które nam pozostaje z całej pierwsi, wszystkich sił. A propos snów koszmarnych. Dziś śniło mi się oprócz innych koszmarów, że miałam guza mózgu i żegnałam się z Patrykiem i dziećmi. Niewykluczone, że tak skończę, no i trudno, taki nasz człowieczy los.... YYY chyba nie umiem pocieszać. Magdalena Kohelet
siupacabras
4 października 2007, 23:26mi przykro z powodu wujka .Dobranoc