Mój e-mail do Pani Dietetyk i do Pani Psycholog:
Witam.
Chciałabym poinformować, że zmieniłam swój cel odchudzania z 53 kg na 55 kg i tym samym osiągnęłam cel. Teraz chcę skupić się na utrzymaniu wagi, żeby jo-jo mnie nie pognębiło :) Wybrałam opcję aktualizacji ekspresowej - na jutro powinnam mieć nowy plan diety.
Kilka słów wyjaśnienia - jestem pod stałą opieką psychologa, do którego trafiłam z zaburzeniami odżywiania. Dieta jako taka - w moim przypadku - służy nie tylko chudnięciu. Przyczyn skłaniających mnie do "odgrubiania" jest wiele więcej i niekoniecznie są to przyczyny zdrowe ;) Ostatnio usłyszałam od kilku osób (w tym od mojej pani psycholog, od moje siostry - też doktor psychologii, praktykującej w zawodzie, od męża, od endokrynologa i jeszcze od dwóch przyjaciółek, którym ufam i wierzę), że wystarczy odchudzania, zaczynam być chuda w sposób, który nieładnie wygląda. To, że ja tego nie widzę (w lustrze straszy mnie gruba baba z miszelinem na brzuchu) o niczym nie świadczy - mam zaburzone postrzeganie własnej osoby i już się z tego leczę ;) Ale BMI nie kłamie, nawet przy 55 kg mam już niedowagę - a co dopiero przy 53 kg, które radośnie założyłam...
Skupię się zatem teraz na utrzymaniu obecnej wagi i utrwaleniu zdrowych nawyków żywieniowych - abonamentu mam jeszcze dużo ;)
Mam nadzieję, że mi Pani w tym pomoże :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Magda
I tyle. Walczyłam ze sobą długo,
były łzawe rozmowy z Mężem, ale rozsądek wziął górę. Marzy mi się te cholerne
53 kg. Marzy mi się i 49 kg. Ale bez jaj - jak ja się wtedy pokażę mojej Córci i Synkowi? Nie chcę im zrobić krzywdy wdrukowując, że trzeba być chudym, że to jest
piękne. Dla mnie tak, piękne - ale to nie jest normalne i całe szczęście, że
zdaję sobie z tego sprawę i umiem to przyjąć. No dobra - usiłuję umieć to przyjąć (cóż za karkołomna figura stylistyczna ;))
Bardzo Was proszę, Kochani - jeśli cisną się Wam komentarze negatywne, to dajcie sobie spokój. Na razie jestem nieco w rozsypce i nie chcę się dodatkowo dołować. Argument "napisałaś publicznie, to się z tym licz" zbijam argumentem "mój pamiętnik, mój sposób terapii, moja sprawa". Bądźcie ze mną, nie przeciw mnie :)
Buziaki poniedziałkowe!
PS. 55 kg rozpatruję w kategoriach porażki, nie sukcesu. To jest dopiero porażka - mieć taki bajzel w czaszce... ;)
marcelek.kasia
7 maja 2012, 16:08Nie jesteś sama, mam ten sam problem.... Przy wzroście 170 cm ważyłam 54 kg i wtedy czułam się super....Inni jednak postrzegali mnie jako chudą, szarą i chorą.... Szybko jednak dobiłam znowu do 60 kg - to moja naturalna waga wyjściowa. Minął rok ja znowu się odchudzam, tłumacząc sobie że chcę znowu wchodzić w ulubione najwęższe spodnie. Nie pamiętam co gadali inni.. W lustrze widzę grubaskę z wielkimi cycami i chomikowatymi polikami.... Obecnie na diecie SB plus ćwiczenia A6W. Jeśli masz ochotę pogadać, ja bardzo chętnie. Twoje posty są bardzo ciekawe....Dzięki Pozdrawiam
kozakkasia
21 kwietnia 2012, 15:42cześć, daj sobie czas, wszystko powinno się w Twojej czaszce poukładać, 55 kg potrafi brzmieć różnie, w zależności czy się do niego schudło czy też utyło potrafi być sukcesem albo porażką - wiem to z autopsji. Pamiętam, że mimo utraty 55 kilo nadal widziałam w lustrze wieloryba. często zdejmowałam rzeczy z moich koleżanek w pracy, które uważałam za chude i zakładałam sama patrząc z niedowierzaniem w lustro nie rozumiejąc przy tym jak to możliwe że są na mnie za duże. Mnie to właśnie pomogło, że przestałam porównywać wagę a zaczęłam stawać obok kobiet które uważałam za szczupłe i dyskretnie sprawdzałam w szybach wystaw lub lustrach czy jest różnica, a jeśli była to musiałam długo patrzeć bo mój mózg się zawieszał. Bądź dla siebie dobra i daj sobie trochę czasu aby twój mózg mógł się zresetować, a te 53 kg przyjdzie i będzie jak wisienka na torcie, a nie jak wyciśnięta cytryna. Trzymam za ciebie kciuki, choć wiem, że poradzisz sobie i bez tego, ~jestem z Tobą, Kasia
slackerka
17 kwietnia 2012, 23:55Ważne, że jesteś w stanie odpuścić, to jest sukces. Czasami nie powinno się dążyć do marzeń za wszelką cenę. Trzymaj się i głowa do góry! :)
blackeyedeagle
17 kwietnia 2012, 21:55Trzymaj się cieplutko :) DASZ RADĘ :)
martusia56.92
17 kwietnia 2012, 20:38Aż mi się łza w oku zakręciła jak to przeczytałam, ze względu na podobną sytuację rozgrywającą się w moim życiu. Życzę Ci dalszych sukcesów i uwierz, że już nie jeden sukces masz za sobą! :)
zoykaa
17 kwietnia 2012, 17:37Lubie czytac Twoje wypowiedzi.pieknie dobierasz slowa.ciesze sie ze mam Cie w znajomych.badz sílna pozdramiam.Zoyka
KalinaS
17 kwietnia 2012, 17:11kotek musisz być zdrowa i mieć siłę dla maluchów i dla siebie, brzuchy po 2 ciążach pewnie idealne ni będą, ale najważniejsze aby nam zdrowo było na ciele i na umyśle!buzia
prostota
17 kwietnia 2012, 16:19Wspaniale, że udało Ci się przerwać ciąg odchudzania, spojrzeć na siebie z dystansu i zrobić taki wielki krok w stronę zdrowia... Gratuluję i trzymam kciuki! :)
prostota
17 kwietnia 2012, 16:19Wspaniale, że udało Ci się przerwać ciąg odchudzania, spojrzeć na siebie z dystansu i zrobić taki wielki krok w stronę zdrowia... Gratuluję i trzymam kciuki! :)
BlanLi
17 kwietnia 2012, 13:57Trzymam kciuki abyś się pozbierała i powiem Ci po cichu, że jesteś wspaniałą kobietą o silnej woli. Zazdroszczę tych 55kg. Dla mnie marzeniem jest 60 a nawet 65 :)
izabelka2401
17 kwietnia 2012, 13:21gratuluje sukcesu !!!!!!!!!!!!!!!!!!11
Nocka23
17 kwietnia 2012, 11:34jestem z tobą całym sercem , tez mam niezły bajzel pod kopułą i często mam przez problemy :(
maadziiaa
17 kwietnia 2012, 11:10Jestes na rewelacyjnej drodze, nie zamykasz sie w sobie i starasz sie sluchac innych, jestes swiadoma ze masz krzywe postrzeganie swojej osoby, i to juz dobry wstep do walki:) dla mnie 55kg to marzenie a mam tylko 161cm, i chociaz w lustrze tez czasem widze sie roznie, zauwazylam ze lepiej potrafie sie ocenic jesli mam sie na zdjeciach. Trzymaj sie, bedzie dobrze:)
mniszkow
17 kwietnia 2012, 10:25największy sukces to zdać sobie sprawę w czym tkwi problem- ty jesteś tego świadoma więc wiesz z czym walczyć.GRATULUJĘ
Amelia31
17 kwietnia 2012, 09:59Trzymaj sie dzielna kobieto!
Trise
17 kwietnia 2012, 09:52Jestes piekna, a 55kg to rewelacyjny wynik. Dobrze ze nie gryziesz sie ze swoimi problemami sama tylko masz wsparcie bliskich i opieke profesjonalisty. Glowa do gory - wszystko bedzie dobrze :) Zycze wszystkiego najlepszego
archibald
17 kwietnia 2012, 09:43wpółczuję, bo właśnie teraz powinnaś się cieszyć... jesteś chudziutka, zatem dobrze, że zakońćzyłaś juz odchudzanie i rozsądek przejął kontrolę, ale szkoda, że z własnego sukcesu się cieszyć nie możesz, bo wygrałaś podwójnie: po pierwsze udało Ci się schudnąć do BMI, do którego mi nigdy bym nie doszła, po drugie uzmysłowiłaś sobie, że dalsze chudnięcie to szybkie kroczenie w przepaść. Trzymam kciuki za Ciebie!
Malajkaww
17 kwietnia 2012, 01:38Moja znajoma niegdyś piękna,przyciągająca spojrzenia zarówno mężczyzn jak i kobiet w całym moim małym mieście.Zapragnęła być szczupłą.Straciła równowagę w tym wszystkim.Teraz jest nie zdrowo chuda.Straciła i to wiele.Nie mogę wyrazić słowami co czuję gdy teraz spotykam ją na ulicy.Przecież jest dla mnie obcą osobą,a jednak mnie to porusza do bólu. Masz rację zaufaj swoim bliskim i ich posłuchaj .
xxaggaxx
16 kwietnia 2012, 20:10Gratuluję podjęcia takiej decyzji! Aha i piękna to Ty jesteś cały czas:))
reniag84
16 kwietnia 2012, 20:03:*****