Taaaa, doły, doliny, górki, wyżyny. Sinusoidalnie z tendencją dołującą. Nie chudnę... Ale też nie tyję. W zasadzie stagnacja związana z okropną kondycją psychiczną. To samopoczucie odbiera siły witalne i nie robię nic. To znaczy nie ćwiczę. Nie obżeram się, nie jem praktycznie słodyczy (bo nie jestem słodkożercą). Nigdy nie miałam skłonności do zajadania stresu czy negatywnych emocji. Problem polega raczej na zachwianiu metabolizmu zrywami ćwiczenia na maxa i odpuszczania. Dlatego zawsze gubiłam kilogramy szybko i dopadał mnie efekt jojo.
Wszystkie problemy zdrowotne i rozwojowe mojego dziecka pochłaniają energię jak wampir. Są takie okresy, że wszystko się kumuluje. Dziecko, finanse, brak pracy (świadomy, bo zajmuję się dzieckiem, poza tym po 9 latach jestem już poza obiegiem praktycznie), ogólne poczucie własnej nieprzydatności. Beznadziejność i spoglądanie na siebie z niechęcią. Nic nie umiem, w niczym nie jestem dobra, nie mam fachu w ręku, nie mam przepracowanych lat (jedyną pociechą jest to, że opieka nad dzieckiem wlicza mi się do wysługi lat oczywiście od minimalnej krajowej, może 500 zł emerytury będzie).
Marnie... Mąż obrywa rykoszetem, ale dzielnie znosi moje frustracje. W życiu udało mi się wzbogacić ten świat w super dziewczynę (mimo wszystko) i znaleźć odwagę, żeby zmienić swoje życie i związać się z najlepszym facetem. Sukcesy zewnętrzne. Wewnątrz mnie ciągła porażka...
tibitha
13 września 2016, 12:58Trudno mi postawić się w Twojej sytuacji, bo moje doły to przy Twoich dołeczki. Może powinnaś założyć bloga o swojej córce i o tym jak próbujesz do niej dotrzeć i zrozumieć jej świat. Takich rodziców jak Ty jest wielu, więc na pewno prędzej zrozumieją Twoje problemy. Pozdrawiam Angela
MagdaMaciaszek
13 września 2016, 17:26Przez wiele lat pisałam bloga :D. Na początku drogi był swojego rodzaju terapią. Ale temat się wyczerpał jakoś.
Gourmand!
13 września 2016, 08:52Kochana, a czy Ty nie masz jakieś życiowej pasji? Może masz jakieś talenty plastyczne, artystyczne, pisarskie, kulinarne, albo inne. Można się spełniać niekoniecznie w pracy. Z takiej pasji można też stworzyć dodatkowe żródełko dochodów. Zadbaj o siebie i swoje pasje wtedy będzie Cię więcej dla córci. :) A takie narzekanie nic nie zmienia na lepsze. Złe myśli trzeba gonić i zastępować je twórczymi. I przystępować do działania. Samo nic się nie zrobi. To Ty kreujesz własne życie. I nikt za Ciebie niczego w nim nie zmieni. Pozdrawiam i życzę Ci dobrego dnia i całego życia. :)
MagdaMaciaszek
13 września 2016, 09:42Szydełkuję, robię biżuterię. Czasy złe dla rękodzielników. Niestety ja nie mogę dorabiać. Jestem na świadczeniu pielęgnacyjnym dla dziecka, które otrzymuję, bo zdecydowałam się zrezygnować z pracy. Gdyby wyszło na jaw, że dorabiam, byłoby krucho. Chwilowa deprecha, przejdzie mam nadzieję :D Dzięki
ingrid83
13 września 2016, 07:49"wielu rozbitkow zyciowych to ludzie, ktorzy nie zdawali sobie sprawy, jak bliscy sa sukcesu, kiedy sie poddali..." pozdrawiam :*
MagdaMaciaszek
13 września 2016, 09:40Mądre, nie można się nie zgodzić.