Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Sloneczko


Hejka:) normalnie wstalam i co widze? Widze w Lüdenscheid (slonce)Umylam glowe, pije kawke i czekam na mojego Z. az wroci z roboty poniewaz po poludniu wybieramy sie tak z okazji jutrzejszego Dnia Dziecka na karuzele:D ciesze sie jak mala dziewczynka;)

Sniadanko zjedzone, sprzatac sie nie chce;) w sumie to zawsze ogarniam chalupke w tygodniu bo na weekend jest dzien lenia:D W tym tygodniu popelnione grzeszki raz;) w moje lapki wpadl kawalek babki czekoladowej, maly ptys i mini buleczka z dzemem:D rozgrzeszylam sie szybciutko-w czwartek byl w Niemczech Dzien Ojca to z tej wlasnie okazji;) Mam ten plus ze na moja wage takie drobiazgi nie maja najmniejszego wplywu a nawet jak maja to minimalny i nie wpadam w depresje krzyczac "przytylam 200g!!" Wy jak macie po takich grzeszkach? Grunt to wracac na dobre tory bo przeciez slodycze w minimalnych ilosciach sa tez dla ludzi chociaz ja mam to szczescie ze nie uzywam cukru a paczki zelkow potrafia lezec w szafce nie tkniete:)