Wskoczyłam dziś na wagę i zobaczyłam 66,5 kg co pozytywnie nastroiło mnie na cały dzień. Pierwszy raz zobaczyłam tą wagę od chyba prawie 3 lat. Waga spada dość wolno, ale w sumie lepiej wolno i trwale niż szybko i z nawrotem. Z resztą ja kocham jeść i nie chcę się głodzić. Był taki moment, że dobiłam do 75 kg, bo zajadałam wszystkie stresy związane z pracą. W między czasie waga się wahała, no ale... odkąd dostałam nową pracę, otrzymałam również prezent od losu w postaci wiatru w żagle. Przestałam się stresować samym szukaniem pracy i zyskałam motywację, aby iść w nowe miejsce wyglądając lepiej, a przez to czując się pewniej we własnym ciele. Dużo gotuję, trochę eksperymentuję. Kalorie 1500/1700, zdarza sie i 2000 jak mnie najdzie CPM około 2200 więc i tak jest na minusie. Słodyczy nie jem praktycznie wcale. Owoce prawie codziennie jakiś. Węgle ograniczyłam na rzecz tłuszczy. Biegam, czego nie znosiłam, ale teraz jakoś mi się spodobało, Strava pokazuje ze 3/4 razy w tygodniu. Codziennie ponad 10K kroków. Czasem dodatkowy wysiłek. Chcę wprowadzić jakieś ćwiczenia, bo mam wrażenie, że z tą wagą kiedyś wyglądałam lepiej, wiadomo, szału nie ma. W sobotę były narty. 5h z przerwą, czułam się po nich fantastycznie, 2 dni zakwasy, ale w sumie nie byłam tym razem tak zmęczona jak chociażby rok temu. Widać kondycja lepsza, waga mniejsza i jeździ się lepiej. Może jeszcze raz w tym roku uda się na narty wyskoczyć.
Najbardziej żałuję, że przytyłam przez głupią pracę, tylko i wyłącznie, zbyt długie godziny pracy, niedbałość o jakość posiłków, liczne podróże i chora sytuacja - presja, presja i jeszcze raz presja. Odkąd zdecydowałam się odejść i poszukać czegoś nowego, zaczęłam również zdrowieć pod każdym względem. Pół roku dochodziłam do siebie, pół roku walczyłam z lękami. Ale udało się i już ich prawie nie ma.
2019 jest rokiem dużych zmian i w każdym sensie pozytywnych, wszystko póki co układa się tak jak powinno. Praca, nowe mieszkanie, pozdawane egzaminy... Jest super i oby tak zostało.
Do nowej firmy idę pełna entuzjazmu, nadziei, przekonania, że zajęć mi nie zabraknie, ale już nie zamierzam pracować w dwóch strefach czasowych... oj nie, nie zmuszą mnie. Z resztą pierwszy tydzień będzie ciężki, dojazdy w jedną stronę 2h. Na szczęście zorganizujemy szybko przeprowadzkę i mam nadzieję, że to potrwa tylko tydzień. Ktoś może zapytać czemu nie przeprowadzę się w marcu, ano mieszkam w takim kraju, ze wypowiedzenie mieszkania trwa, znalezienie mieszkania też trwa i jest bardzo formalnym procesem. Mamy mieszkanie od kwietnia i dopiero w kwietniu możemy się do niego wprowadzić. Dla mnie to również pretekst do kupienia nowych mebli
Zostało 31 dni. Szef co tydzień odzywa się i informuje co mnie czeka. Marzec będzie intensywny i mam nadzieję, że nie zaprzepaszczę dotychczasowego wysiłku dietowego. A będzie ciężko...
Dużo podróży... w ten weekend Malta, za tydzień Włochy, krótki wypad do rodziny, a potem cały tydzień na Dominikanie no a tam... all inclusive. Chciałam tylko śniadania i kolacje, ale nie było takiej opcji. Może być ciężko. Na koniec krótki wypad do Polski. Najprawdopodobniej, bo nie wiem czy mi się będzie chciało, ale chcę uzupełnić garderobę. Lubię polskie marki, a tu ich nie mam.
justagg
1 marca 2019, 21:16Super plany podroznicze. Powidzenia
schudne21
1 marca 2019, 04:22Ja wybieram sie do Wenecji pod koniec marca
Magdzior1985
1 marca 2019, 09:30Wenecja jest bardzo ładna, no i wyjątkowo tłoczna, nawet jak na Włochy. Polecam wybrać jakieś fajne restauracje wcześniej w necie, bo nam się trafiła taka se, bo dużo ludzi, klient nie wróci. I dużo słońca! :)
schudne21
28 lutego 2019, 23:48Hej Dziekuje za wspierajacy komentarz
schudne21
28 lutego 2019, 23:49I powodzenia w nowej pracy