Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
ech.. piątek.


gdzie się nie ruszę ktoś wyciąga mnie na imprezę..., znajomi chcą przyjechać, napić się czegoś, pogadać, posiedzieć... głupio mi im odmówić "bo się odchudzam", wiec przyjadą. dzisiaj ćwiczę silna wole, oni będą jedli pili, a ja będę myślała o tym ze w wakacje będę piękna :)) achh !! żeby to było takie łatwe jak się mówi :)

jakoś mi lepiej się odchudzać jak wiem ze będę mogla potem coś napisać o tym jak mi poszło :)

dziś wzięłam więcej do szkoły kanapek żeby nie zaglądać z głodu do bufetu i jak na złość nie wzięłam sałatki..:) ale uff, udało się, i nawet nie czułam głodu, zapchałam się obiema kanapkami po trzech godzinach od pierwszego śniadania :) jak wróciłam do domu odkryłam ze saladke sobie podjadł mój chłopak..połowę zostawił i zalał ja sosem jakimś... dużo nie myśląc zjadłam ja i później miałam wielkie wyrzuty sumienia przez ten sos... sosy są bardzo kaloryczne :( achh, dodatkowo waga stoi w miejscu :(