Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jestem i żyję :)


Melduję się. 

Mąż ostatnio zauważył, że jest mnie mniej. No i super :) ja też zerkam na siebie nieco NIECO przychylniej niż dotychczas (omijałam lustra w domu jak ognia).

Każdy dzień to walka. Ostatnio czuję, że jest mi ciężej. Mam napady apetytu, ale jeszcze nie popłynęłam. Trzymam się wyznaczonego celu i liczę na zrzucenie kilku cennych kilogramów na czwartkowym następnym ważeniu. 

Ostatnie ważenie pokazało 100,2. Ale było tylko takie nie w schemacie ważeń, więc na razie nic nie zmieniam. Liczę na upragnione 99kg. 

Jest u nas teraz moja siostra, do tego moja trójka i jest niezła zabawa 😸 Dzieciaki potrafią się fajnie bawić, ale zazwyczaj dochodzi mnóstwo kłótni i problemów z palca wyssanych. 

Dzień mija mi jak co dzień. Dzień za dniem i byle do celu. Do celu mam jeszcze "dziesiąt" kg 😐 Ale jestem optymistką 😸