Nareszcie wróciłam na dobre tory! Pomimo brzydkiej pogody i zimna nie mam ochoty podjadać, a bynajmniej panuje nad sobą. Powiedziałam sobie "nie zmarnujesz tego co już osiągnęłaś" I chyba sie posłuchałam. Nieczęsto to robię, więc jestem z siebie dumna:) Ale za to zauważyłam że wszystko, kolokwialnie mówiąc, mi wisi. :( Czas chyba na coś więcej niż jazda na rowerku. Jakiś konkretny aerobik by się przydał, albo co. Siłownia odpada bo muszę mieć bat nad sobą. Zobaczymy od nowego miesiąca:)
ps. no właśnie się dowiedziałam, że mama mojego faceta zaprasza nas na obiad :( i jak tu trzymać dietę! ciągle kłody pod nogi!
ania14021994
24 maja 2013, 10:24Powodzenia :)))