Plywalam na desce....kurcze z brzegu wyglada na latwizne, ze tylko sobie stoisz i wioslujesz, jak w kajaku, tylko ze na stojaco, ale wez wstan na tym!!!!! trzeba zlapac rownowage jak na rowerze...postalam pare sekund i schodzilam znowu na kolana, balam sie! a dzis mam takie zakwasy ze ze schodow zejsc nie moge...wychodzi brak aktywnosci fizycznej, od kiedy zaszlam w ciaze nic tylko spacerowalam, a jak urodzilam to w ogole dupa...i jeszcze w biurze zaczelam pracowac...troche sie wstydzilam na te dechy isc, bo po pierwsze, wcisneli mnie w super obciskajac pianke, a dwa, to balam sie ze jak spadne do wody,to sie nie wdrapie z powrotem na ta deske ;P no ale jak bede czekac az schudne, to predzej mi kaktus wyrosnie, trzeba sie ruszyc, jak sie nie rusze to nic dobrego z tego nie wyniknie, zmeczona jestem i do czwartku bede miec zakwasy na bank...do nastepnej niedzieli przejdzie....