odchudzanie mi nie idzie, nie chce zalać winy na nikogo bo wiem że to ja sama muszę się ogarnąć ale po prostu brakuje mi czasu na ćwiczenia. Nie mam kiedy ćwiczyć bo mój mąż nie wspiera mnie i nie pilnuje dzieci chociażby tej godziny dziennie żebym mogła pojeździć na rowerku stacjonarnym. Dziennie mój dzień wygląda tak: rano wstawanie I ogarnianie dzieci, że starszą jadę do przedszkola a z młodszym na zakupy, potem pranie, sprzątanie, gotowanie obiadu, odbieram starszą z przedszkola, nakarmię dzieci i idę z nimi na dwór jak jest pogoda nawet do wieczora, potem kąpiel, kolacja, czytanie bajek, ewentualnie oglądanie bajek i jak w końcu żadną to jest po 22 i sama padam na pysk. A kiedy jeszcze mam ćwiczyć to nie wiem, po prostu brak czasu. A mąż po pracy śpi, potem idzie do ogrodu coś porobić oczywiście czasu nie ma dla dzieci a jak wraca z ogrodu to maluchy już śpią najczęściej. Ja mam naprawdę dość, staram się trzymać dietę ale bez ćwiczeń to mi nie idzie a kiedy mam ćwiczyć?
Nattiaa
6 września 2018, 07:23ja wczoraj włączyłam na telefonie ćwiczenia 17 min Moniki Kołakowskiej i ćwiczyłam z synkiem, a jak się skończyły to włączyliśmy muzykę klubową Heaven Zielona Góra i wariowaliśmy do niej, muszę przyznać że spociłam się :D
sylwiabeata
5 września 2018, 21:59a ja cwiczyłam na steperze jak jedno siedziało na kompie i ogladało bajki a drugie bawiło sie klockami.da sie
aniloratka
5 września 2018, 16:47jak dla mnie jestes bardzo aktywna, wychodzisz z nimi na dwor, moze wtedy wiecej spacerowac. trzymaj dobra diete i tyle powinno wystarczyc
martiniss!
5 września 2018, 16:44Pogrążyłaś się w tym wpisie ;) Hmm spójrzmy na to wchodząc w Twoje buty (oczywiście na tyle na ile opisałaś swój normalny dzień). A więc od początku. Wstajesz rano. To już super! Wstań wypij szklankę wody (czy herbaty jak jest czas lub kawy), odwieź młodszą, zalicz szybkie zakupy (na pewno nie codziennie?) wróć i zjedz śniadanie, dla małego będzie pora na drugie u Ciebie na pierwsze. Posprzątaj (to też ćwiczenia!), pogotuj, odbierz małą i razem zjedźcie obiad, potem idź z nimi na dwór, ale nawet jeśli jest tam plac, to Ty mozesz spacerować dookoła placu przyglądając się maluchom a nie siedzieć na ławce. To już ruch! I to nawet może być godzinne maszerowanie w te i wewte. Wracasz kąpiel, kolacja wspólna jak mniemam. Poczytaj malcom i utulaj. A sama pójdź na "spoczynek" bo przecież trzymałaś michę (maks 1800kcal polecam, ale nie mniej niż 1200), aktywność zaliczyłaś. Jedyne na co możesz mieć dąsy to na brak czasu dla siebie - film, serial, książka. Tego nie zmienię, jeśli maluch wymaga ciągłej atencji, ale na pewno ma drzemki w ciągu dnia, przecież można ściągnąć audiobooka i puścić przy robieniu obiadu czy sprzątaniu kiedy mały śpi. Na wszystko jest metoda. Oczywiście Ty jesteś umęczona i mozesz tego nie widzieć (okazji) ale na prawdę są. A dąsanie się na męża, nie zmieni sytuacji, bo widać to tradycjonalista, i skoro przy pierwszym dziecku olał sprawę to teraz ciężko będzie to odkręcić. Ale pocieszaj się, samą dietą też idzie schudnąć!! Dwa, mały też w końcu pójdzie do przedszkola. Już niedługo ;) Miłego dnia. I obyś miała chwilę na reset i przemyślenie czy może jednak jest sposób by upiec nie dwie a może i 3-4 pieczenie na jednym rożnie :) Powodzenia :)
agazur57
6 września 2018, 11:30Dietą przede wszystkim Tak swoją drogą faceci wiedzą jak się wymiksować z wrzasków, jęków, stękań dzieci. Autorka musi mieć najbardziej zadbany ogród świata. Gdy wróciłam do pracy, po prostu odpoczywałam. Więc nie wiem dlaczego pan śpi :)