Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
lustereczko powiedz przecie... kto jest
najpiękniejszy w świecie?


Cześć.

Mój plan jest prosty. Chcę spróbować przez miesiąc regularnie opisywać tutaj wszystko, co uda mi się zrobić każdego dnia. Nawet jeśli zawiodę.
Tydzień pierwszy - od poniedziałku.
Czeka mnie sporo nauki do sesji, ale chciałabym to pogodzić z dbaniem o siebie.
Przeraża mnie to, co ze sobą zrobiłam. Jak bardzo się zmieniłam przez liceum. Jestem zaprzeczeniem wszystkiego, co dziewczęce. Tego, jak powinna wyglądać dziewczyna. Zaczęłam w tym roku studia i na każdym kroku spotykam piękne, naturalne dziewczyny, które dbają o siebie, przykuwają wzrok, do których uśmiechają się mężczyźni.
Ja jestem niewidzialna.
Jedyna rzecz, która mi się w sobie podoba to włosy - raczej długie, pofalowane, moja największa ozdoba.
Nienawidzę z całego serca swego grubego ciała.
Patrzę w lustro - jak Maleficent, macocha Śnieżki. Zamiast jednak usłyszeć odpowiedź, że jestem najpiękniejsza na świecie... dowiedziałabym się z pewnością, że jestem brzydka.
Daleko mi do powierzchownego spojrzenia na świat, ale nie oszukujmy się - wygląd jest bardzo ważny. Ja nie czuję się dobrze w swoim ciele. I to widać. Samotność doskwiera mi coraz bardziej. Chciałabym przestać udawać, że wszystko jest w porządku. Naprawdę się tak poczuć...
Nie wiem, ile mi to zajmie i  czy w ogóle się uda, ale muszę spróbować. Raz jeszcze.

Od poniedziałku pojawiać się tu będzie codzienny wpis, a w nim:
raport, co jadłam i piłam (spróbować układać sobie plan 1500kcal), ćwiczenia, rzeczy związane z dbaniem o siebie (paznokcie, maseczki, kremy, pierdoły).

Koniec z marnowaniem czasu. Powinnam zadbać o swoje studia i siebie, swoje marzenia.

Wierzę, że nam się uda. Czasem warto spojrzeć wysoko, na niebieski firmament. Wyciągnąć rękę po najskrytsze pragnienie naszego serca, zrobić wszystko, by nie okazało się to chwilową ułudą. Fantazją o tym, co mogłybyśmy mieć, gdybyśmy naprawdę się postarały.

Bo przecież warto, prawda?