Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Lekko mi...


... na duszy dzisiaj. Zawalona jestem pracą i zastanawiam się jak ja to wszystko do 22 grudnia skończę, P. zobacze dopiero za 2 tygodnie, a mimo wszystko jakoś tak dobrze mi i ciepło na sercu. Jestem wciąż w UK, bo pracy w Ciepłych Krajach na razie nie dostałam i powinnam chyba juz powoli być sfrustrowana, ale jakoś nie... Mam takie głębokie przeświadczenie gdzieś w środku, że wszystko się ułoży tak jak powinno tylko muszę być cierpliwa. Dziwne i nieżyciowe, ale to takie miłe uczucie wierzyć w przyszłość. Ja się na nią cieszę... Wow! Te wszystkie mądrości z książek o samoświadomości i pozytywnym myśleniu zaczynają kiełkowac w moje głowie, a może to po prostu szczęście? Przesyłam Wam mnóstwo dobrej energii. :)

P.S. Mój apetyt troche mnie przeraża! Do 10 rano pochłonęlam dużego banana, szklankę soku pomarańczowego, wielka porcję owsianki z borówkami i orzechami, 2 zielone herbaty i 3 marchewki. Boję sie pomyślec co będzie po 17...

Czwartkowe uściski :)