i znowu wyrzuty...
Chociaż zauważam niewielką poprawę w stosunku do roku poprzedniego, ponieważ szerokim łukiem omijałam wszystkie ciasta i inne słodkości - choć i tak dałam się skusić na niektóre - te najbardziej wysmakowane.
W efekcie, piątkowy pomiar 75,3 kg zamiast spadać w dół... zamienił się na 75,8 : /
Czas wrócić do pracy nad swoją sylwetką!