Weekend u mamy... kończy się jak zawsze. Sobota - impreza imieninowa, ciasta, grill i alkohol... Niedziela - obiadek z ziemniaczkami i pieczonym kurczakiem... wizyta u siostry, przekąski, chipsy, słodkie żelki... TE WEEKENDY TO NAJWIĘKSZA ZMORA MOJEGO ODCHUDZANIA!
Poniedziałek: pobudka - 3 km of running :) nareszcie!