Moje drogie należę do Klubu Kobiet Aktywnych i wiecie co? Miałyśmy wczoraj spotkanie w klubie sportowym i grałyśmy w squash - rewelacja. Już to uwielbiam. 1,5 godziny ciągłej gry i ani przez moment się nie nudziłam! Grzegorz - nasz trener - dał nam niezły wycisk! Co by nie mówić stwierdził, że jestem dość wysportowana to mi podwójny! Dziś chodzić nie mogę - zakwasy w nogach, pośladkach, plecach, prawy bark, ręką ledwo ruszam. Ale cóż za uczucie czuję, że żyję wiem, że mam mięśnie...
Ćwiczenia przez cały tydzień zaliczone, dietkowo również się trzymam, a waga nadal wredna małpa uparła się na 65,2 - 65 kg i ani drgnie w dół. Ale ja ją wcześniej czy później zmuszę, a wtedy popamięta, że ze mną się nie zadziera.
Kończę bo ręce mi odpadną Zajrzę co tam u Was i wracam do pracy domowej z moją rybką... Buziaki pa
anitka24
22 kwietnia 2013, 17:27ZOBACZYSZ KOCHANA, ŻE WAGA ZACZNIE SPADAĆ JAK SZALONA :-)
Obserka
22 kwietnia 2013, 14:23Wazne, ze jestes zadowolona z dietkowania. Waga musi w koncu skapitulowac ;)
OnceAgain
22 kwietnia 2013, 09:40Ale fajny klub :) szkoda że u mnie takiego nie ma. W squasha jeszcze nie grałam ale z chęcią bym spróbowała :)
Omnommno
22 kwietnia 2013, 09:12Waga nie drgnełą, ale sprawdź centymentry :))