Dziś zrobiłam sobie wolny dzień i miałam urlop... u mojej młodej w przedszkolu są owsiki, więc się musieliśmy w tym tygodniu przeleczyć. Wczoraj był ostatni dzień leczenia, a dziś pranie i prasowanie całej pościeli, piżam, koców i ubrań... łącznie z majtkami. Wczoraj stolarz zrobił połowę kuchni, dziś miał skończyć, ale się nie zjawił... nawet nie dał znać, że go nie będzie! Mój P. zadzwonił jak się okazało źle docieli blat i musieli dziś kupić nowy i jutro ma się zjawić... ale jutro... to nas w domu nie ma do poniedziałku, bo jedziemy do mojego brata na roczek jego synka. Tak tak - dla nie wtajemniczonych Patryś urodził się 5.10.2012r. wna początku 6 m-ca i ważył 1kg. Teraz super z niego chłopak i nadrabia czas, który nie było mu dane spędzić w brzuszku i urosnąć jak należy
Kochane wreszcie się pozbierałam i czuję się lepiej... W środę po pracy wreszcie wyszłam na dwór po pracy z córeczkami, zmarzłam... później wróciłam pół godziny tańczyłyśmy i skakałyśmy i już jakoś odpuściła mnie deprecha! Jakoś załamało mnie to wszystko, najpierw przeprowadzka, wiadomo niby lepiej, ale jednak inaczej się mieszka z teściami a inaczej u "siebie". Ale i z tym jest coraz lepiej Jak mama P. próbuje się wtrącać (np. za moimi plecami ustala ze stolarzem, że np. nie będzie półki nad lodówką, mimo, że ja ją zamówiłam... to spokojnie tłumaczę, że ma zrobić tak jak ja zamawiałam bo to ja płacę i dla mnie pracuje i ona musi się z tym pogodzić...) powoli ustalam granicę do jakiej może się wtrącać a kiedy musi się wycofać. A tak poza tym to mieszka nam się ok. Takich sytuacji jak na razie dużo nie ma, tylko sporadycznie...
No i informacja o chorobie, też jakoś tak mnie powaliła, tym bardziej, że ja wcześniej rzadko chorowałam... A po operacji czeka mnie jeszcze jakiś rok na hormonach i prawdopodobnie nici z maleństwa... Może tak miało być, że mają być tylko dwie dziewczynki...
Ależ się rozpisałam, tak trochę musiałam się wygadać... Kto dotrwał do końca to gratuluję jak skończę kuchnię to wrzucę fotki mieszkanka
Obserka
5 października 2013, 09:50P.S. Ty za to jestes jeszcze mlodziutka jak na bycie mama wiec nie zadreczaj sie, bo jak sie dobrze postarasz to do 40- tki mozesz sie gromadki dorobic ;)
Obserka
5 października 2013, 09:48pamietam narodziny tego maluszka :) super, ze wszystko dobrze sie skonczylo i dzis jest radosnym chlopcem :)
malutkaaa90
5 października 2013, 09:34ach te tesciowe no:))))
grucha81
5 października 2013, 08:56eh spokojnie jeszcze maleństwo będzie...ja też chciałabym drugie ale ciągle hamuje mnie wizja : co z pracą.... masakra:( co do teściowej to dobrze ze od początku ustalasz granice...a swoją drogą to mam nadzieję że my nie będziemy na starość wtrącać się w życie naszych dzieci.....
jojomaker
4 października 2013, 21:12;)))) nie no te teścioweeee:P:P:P:P zabawne są;)))
Pixy.
4 października 2013, 19:05Dobrze robisz z teściową-trzeba od samego początku wyznaczyć granice, bo potem mogłoby być już tylko gorzej... Zdrówka życzę:*