Kochane Witalijiki bez Was, bez Waszych wpisów i historii to pewnie już bym zakończyła dietkowanie. Zawsze się tak kończyło, po dwóch tygodniach koniec diety. Na szczęście patrząc na Wasze zmagania głupio jest mi się poddać, chociaż po wekendzie czuje się ciężko. Niby dieta była ale dodatkowo coś skubnęłam przyżądzając obiad dla rodzinki. Robiłam kurczaka z cytryną i białym winem według przepisu Ewy Wachowicz i wyszedł super. Wczoraj wymyśliłam co chce dostać od Mikołaja. Najpierw myślałam o orbitreku ale na mieszkanie w bloku ma zbyt duże gabaryty, więc wymyśliłam steper skrętny. Ciekawa jestem jakie są po nim efekty i czy działa? Może macie jakieś doświadczenia? bo jak widze bez ćwiczeń to daleko nie zajade. A może tak ciężko czuje się po sobotniej ciężkiej sztuce. Wybrałyśmy się z koleżankami do teatru na "Trzy siostry" Czechowa. W Warszawie na Miodowej jest teatr gdzie studenci wystawiają swoje prace dyplomowe i bilety są tylko po 20zl.