Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
lipnie


o zgrozo waga na plusie to wiem na 100%, bo czuję się jakaś taka napuchnięta, ale co tu się dziwić jak przez ostatni miesiąc ciągle w rozjazdach, brak regularności posiłków o ćwiczeniach już nie wspominając,  teraz jestem w trakcie @ więc zważę się dopiero w niedzielę ale obstawiam 62-63kg ;/

no ale nic nowy miesiąc, nowe postanowienia
od poniedziałku już przykładnie ćwiczę, z jedzeniem to już różnie, nie wiem dlaczego ale mam niepohamowany apetyt wieczorami, chodzę i szukam jedzenia ehhh....

ogarnięta w miarę jestem, wiem że muszę się brać za siebie, bo niestety nikt tego za mnie nie zrobi

młoda dokazuje, że czasami aż ręce mi opadają, widać, że już jest jej nudno szuka dzieciaków na spacerach, chce się ciągle bawić, chodzi za mną krok w krok we wszystkim chce uczestniczyć, gotować, sprzątać...nie wiem co to będzie zimą...i te wieczne pytania a czemu? a dlaczego?a kto to? a gdzie idzie? ale ostatnio to mnie rozwaliła na łopatki, moja 2,5 letnia gwiazda zaczęła się dopytywać skąd się wzięła, no to tłumaczyliśmy, że z brzuszka, że mama i tata się kochają i takie tam a ona na to ale jak ja się tam zmieściłam no to, że była malutka i potem a kto mnie tam wsadził....normalnie opadłam....wiedziałam, że to nadejdzie, ale żeby tak szybko...

no nic idę się kąpać póki mam trochę spokoju....