jestem bardzo miło zaskoczona moim podejściem i mobilizacją. Choć niespodziewanie przylazła dzisiaj @ to i tak poćwiczyłam. Czuję się średnio, brzuch mam tak wzdęty, że po prostu masakra, ale dałam radę.
menu
śn. 2 kawałki ciemnego chleba z masłem i dżemem, kawka
pasek gorzkiej czekolady, kawa
1 jabłko, 2 mandarynki, herbata
obiad 1 kotlet z kurczaka 3 łyżki kaszy kus kus, kapusta z grzybami
kolacja chyba jakaś sałatka z jajkiem, szynką
póki co obiad mnie jeszcze trzyma więc nie wiem czy nie skończy się na kefirze lub kisielu
aktywność
1h spacer (pogoda niestety nie pasuje)
22km na orbi=330kcal
byle tego zapału zostało na jakiś czas, za miesiąc roczek chrześniaczki męża a za dwa 80-lecie babci. mam nadzieję, że będę trwała.
Onaa1718
19 lutego 2014, 19:16Ładnie jesz ;) Powodzenia ;)