W skrócie, dieta od kilku dni tak sobie, podjadam ale walczę żeby trzymać się w granicach przyzwoitości. Mam etapy poszukiwania smaku... staram się wtedy pochłaniać marchewki, jabłka, cytrusy, ostatnią deską ratunku jest kawa. Od wczoraj masakra chorobowa, mały i ja zainfekowani jesteśmy. Nie mam siły ćwiczyć. Mam nadzieję, że ten tydzień nie będzie mnie dużo kosztował wagowo :/ A nawet jeśli to się nie poddam!! i zobaczę tę 5 z przodu!! No.