tak, tak sam się zdziwiłam, udało się przetrwać bez pochłaniania wszystkiego jak leci :)
Waga co jakiś czas próbuje mnie zdemotywować pokazując jakieś skoki w górę ale nie zemną takie numery (!) już się nie nabieram na takie przypadki. Powoli idę do celu notując po @ kolejny lekki spadek.
Za sobą ma uroczy weekend spędzony na słownych przepychankach z drugą połówką... ehhh.. no cóż cały czas nie może być idealnie. Pewnie @ się do tego lekko przyczyniła.
Wiosna.. w tym roku mam lekkie skrzwienie i w kąciku ogródka posiałam: słoneczniki, rzodkiewkę, sałatę - w ilościach symbolicznych ale zawsze coś :) no i poziomki które wsadziłam w zeszłym roku przetrwały zimę i wygląda na to, że smyk będzie miał co podjadać z prosto z krzaczka :) RANY i pomyśleć, że kiedyś myślałam: po co moja mama takie rzeczy robi - a teraz co? sama robię to samo ;)
grubaskowa
27 marca 2012, 18:08oo ja ;) chyba zafunduje sobie doniczki i zasadze pomidorki kotajlowe ;p zaraziłaś mnie ;)
Rozzi
27 marca 2012, 14:46co swoje to swoje warzywka czy owoce:)))w tym roku kącik za rok pewnie pół pola:))u mnie @oznacza prawie wybuch bomby...pzdr":)
justyna.ja85
27 marca 2012, 14:22to będziesz miała co jeść :) Powolutku, po małym spadeczku dojdziemy do celu!
azile1987
27 marca 2012, 14:07poziomki- super