Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
1 dzień squat challange, 55 dzień P90X i 80 dzień
diety!



Co raz więcej tych liczb w moim kalendarzu! Ale co tam, podjęłam się to lecę z tym koksem! Miałam kolejny ciężki weekend a w sobotę nawet pozwoliłam sobie na wódeczkę, co jak wiecie kosztuje sporo kalorii ;) W niedzielę z kolei miałam fantastyczny dzień w akademii z fantastycznymi modelkami! Do tego jeden z moich wykładowców powiedział, że bardzo widać, że schudłam!!! 

Daleko mi jeszcze do tych "modelin", ale jestem w połowie drogi! Może nie będę patykiem - tego zresztą nie chcę - ale obiecałam sobie i dojdę do szczupłej, wysportowanej sylwetki!

Dzisiejsze przysiady szły ciężko, ale to dlatego, że robiłam je bez żadnej rozgrzewki i narzuciłam na początek niezłe tempo. Przy 20 miałam już zadyszkę! Ale zwolniłam i spokojnie dobiłam do tej 50. Jutro nie wrzucę takich obrotów na "dzień dobry" ;)

P90X to już 9 tydzień i czekają mnie w sumie ciężkie 4 tygodnie, bo to w nich najwięcej leci rzeźby i siły. Mam nadzieję, że wytrzymam w dobrej formie! (choć już drżę na widok rozpiski)

  • Cake.Berry

    Cake.Berry

    22 kwietnia 2013, 22:39

    Interesujące, cy ki jej nie zmalały