KURDE WPIS MI SIĘ USUNĄŁ
Witajcie Vitalijki!
Muszę się przyznać. Zawaliłam. Zawaliłam początek stycznia, zawaliłam dietę od dietetyczki. Nawet to mi nie pomogło. Jeżeli chodzi o sport, było cudownie, idealnie, perfekt. Biegałam, stepper, hula-hop, skakanka. Super! Ale nie poradziłam sobie ze swoim odwiecznym problemem. Ze słodyczami. JESTEM UZALEŻNIONA. Muszę to w końcu przyznać. Kłamałam, oszukiwałam, chowałam po kątach, w kieszeniach, w staniku, w buzi, kupowałam, zabierałam z lodówki, z różnych domowych zapasów, kryjówek, żarłam jak nieopamiętana. Jakbym nie znała ich smaku. Kupowałam tonami, nie myślałam o konsekwencjach. Oszukiwałam samą siebie, rodziców i lekarza. W czwartek byłam z mama w galerii, potem miałam iść na angielski a mama do domu. Wróciłam do Piotra i Pawła i kupiłam dwie czekolady, rogalika z czekoladą i czekoladowe pieguski. Potem byłam u koleżanki na urodzinach i też wpieprzałam ile się da. Na drugi dzień szłam do dietetyka. Czy to jest normalne, powiedzcie? NIE, NIE JEST. To jest chore i nienormalne, cholernie przykre. Trudne. Mam umowę. Za dwa tygodnie, 1 lutego jak mam kolejną wizytę ma być co najmniej 1 kg mniej. Rodzice mi zrobili wielką awanturę. Nie dziwię im się. Jeśli tym razem znowu popdanę w kłamstwa, jakieś krętactwo i oszukiwanie zaprowadzą mnie do specjalisty. Boję się tego, dlatego muszę poradzić sobie sama z pomocą rodziców i dietetyczki. Muszę wszystkim udowodnić, musze znowu być pewna siebie, wrócić na piedestał pięknośći. Taka prawda.
jestem teraz bardzo zmotywowana, ale boję się co będzie za kilka dni..że pójdę do sklepu, kupię tonę słodyczy i znowu zjem w ukryciu, a potem oszukam mamę, mówiąć, zę jest dobrze. Boję się, ale jestem silna i czuję, że to mój czas. Czuję, zę tym razem dam radę. Do wakacji troche czasu jest, więc spinam tyłek i keep going.
Założyłam zeszyt, w którym będę wszytsko pisała.
Moje cele:
CEL I : 64 kg do 1 lutego
nagroda: "oszukane słodycze" na kolejnej diecie i pewnie jakiś fajny ciuszek :)
CEL II : 62 kg do 15 lutego
nagroda: Tropical Island z klasą i coś materialnego
CEL III : 60 kg do 1 marca
nagroda: buty do biegania NIKE <333
CEL IV : 58 kg do 22 marca
nagroda: wyjazd do rodziny za granicą i coś materialnego
CEL V: 57 kg do 12 kwietnia
nagroda: Wiedeń i coś materialnego
CEL VI : 56 kg do 26 kwietnia
nagroda: nie wiem jeszcze :)
CEL VII : 55 kg do 23 maja moje hot seventeen :D
nagroda: śniadanie w Werandzie i coś meeeega!
Tym razem dam radę i się nie poddam! MEANGIRL jest silna :D
kto ze mną jest??
Jutro jadę do Karpacza i będę biegać, pływać, chodzić na siłownie i narty lub deska :D
odpowiednie posiłki i waga będzie lecieeeć :D
dzień bez słodyczy: 2
Trochę motywacyjnie :D
WYMARZONE BUCIKI NA 60 kg --- 1 marca <3
Trzymajcie się! Miłych ferii WIELKOPOLSKO :d
xoxo
meangirl16
Witajcie Vitalijki!
Muszę się przyznać. Zawaliłam. Zawaliłam początek stycznia, zawaliłam dietę od dietetyczki. Nawet to mi nie pomogło. Jeżeli chodzi o sport, było cudownie, idealnie, perfekt. Biegałam, stepper, hula-hop, skakanka. Super! Ale nie poradziłam sobie ze swoim odwiecznym problemem. Ze słodyczami. JESTEM UZALEŻNIONA. Muszę to w końcu przyznać. Kłamałam, oszukiwałam, chowałam po kątach, w kieszeniach, w staniku, w buzi, kupowałam, zabierałam z lodówki, z różnych domowych zapasów, kryjówek, żarłam jak nieopamiętana. Jakbym nie znała ich smaku. Kupowałam tonami, nie myślałam o konsekwencjach. Oszukiwałam samą siebie, rodziców i lekarza. W czwartek byłam z mama w galerii, potem miałam iść na angielski a mama do domu. Wróciłam do Piotra i Pawła i kupiłam dwie czekolady, rogalika z czekoladą i czekoladowe pieguski. Potem byłam u koleżanki na urodzinach i też wpieprzałam ile się da. Na drugi dzień szłam do dietetyka. Czy to jest normalne, powiedzcie? NIE, NIE JEST. To jest chore i nienormalne, cholernie przykre. Trudne. Mam umowę. Za dwa tygodnie, 1 lutego jak mam kolejną wizytę ma być co najmniej 1 kg mniej. Rodzice mi zrobili wielką awanturę. Nie dziwię im się. Jeśli tym razem znowu popdanę w kłamstwa, jakieś krętactwo i oszukiwanie zaprowadzą mnie do specjalisty. Boję się tego, dlatego muszę poradzić sobie sama z pomocą rodziców i dietetyczki. Muszę wszystkim udowodnić, musze znowu być pewna siebie, wrócić na piedestał pięknośći. Taka prawda.
jestem teraz bardzo zmotywowana, ale boję się co będzie za kilka dni..że pójdę do sklepu, kupię tonę słodyczy i znowu zjem w ukryciu, a potem oszukam mamę, mówiąć, zę jest dobrze. Boję się, ale jestem silna i czuję, że to mój czas. Czuję, zę tym razem dam radę. Do wakacji troche czasu jest, więc spinam tyłek i keep going.
Założyłam zeszyt, w którym będę wszytsko pisała.
Moje cele:
CEL I : 64 kg do 1 lutego
nagroda: "oszukane słodycze" na kolejnej diecie i pewnie jakiś fajny ciuszek :)
CEL II : 62 kg do 15 lutego
nagroda: Tropical Island z klasą i coś materialnego
CEL III : 60 kg do 1 marca
nagroda: buty do biegania NIKE <333
CEL IV : 58 kg do 22 marca
nagroda: wyjazd do rodziny za granicą i coś materialnego
CEL V: 57 kg do 12 kwietnia
nagroda: Wiedeń i coś materialnego
CEL VI : 56 kg do 26 kwietnia
nagroda: nie wiem jeszcze :)
CEL VII : 55 kg do 23 maja moje hot seventeen :D
nagroda: śniadanie w Werandzie i coś meeeega!
Tym razem dam radę i się nie poddam! MEANGIRL jest silna :D
kto ze mną jest??
Jutro jadę do Karpacza i będę biegać, pływać, chodzić na siłownie i narty lub deska :D
odpowiednie posiłki i waga będzie lecieeeć :D
dzień bez słodyczy: 2
Trochę motywacyjnie :D
WYMARZONE BUCIKI NA 60 kg --- 1 marca <3
Trzymajcie się! Miłych ferii WIELKOPOLSKO :d
xoxo
meangirl16
joasia1617
21 stycznia 2013, 17:14Dobrze że wiesz iż masz jakiś problem bo to dodaje motywacji :) Trzymam kciuki aby ci się udało !!! :D
YvonneS
21 stycznia 2013, 00:54Najgorsze uzaleznienie to to od jedzenia, nie da się go odstawić... Trzymaj się ;*
silly
20 stycznia 2013, 22:21Najważniejsze to otwarcie przyznać że ma się problem :) powiedz rodzicom i dietetykowi, na pewno Ci pomogą - od tego są :) a i My postaramy się dodać Ci siły w trudnych chwilach :) Buziaki i trzymaj się Kochana :**
Anniexx
20 stycznia 2013, 20:38Nie poddawaj się, trzymam kciuki za powodzenie twojej walki :*
sahnebonbon
20 stycznia 2013, 19:50Kiedy zaczynałam się odchudzać byłam dokładnie w Twoim wieku też miałam 16 lat i zaczynałam z dokładnie taką samą wagą jak Ty, nawet jesteśmy tego samego wzrostu, więc wiele nas łączy. ;) Nie było łatwo, ponieważ miałam bardzo podobne problemy do Twoich. Też byłam/jestem uzależniona od słodyczy. Też zawsze objadałam się po nocy, w ukryciu, a kiedy moja mama znajdowała jakieś papierki po czekoladzie albo batonikach w moich szufladach to mnie krytykowała, a ja płakałam całymi dniami, że jestem grubasem, który nie potrafi kontrolować swoich zachcianek i daje sobą rządzić czekoladzie. Mi to nie przeszło nigdy, jedyne co mogę zrobić to nauczyć się nad tym panować i to kontrolować. Na wakacje w 2012 roku ważyłam 56kg, ale jak poszłam na studia to zapomniałam o zdrowej diecie i teraz walczę z efektem jo-jo. A Ty na pewno dasz sobie radę, zwłaszcza, że pomaga Ci dietetyk, ja niestety nie miałam/nie mam tego szczęścia. Korzystaj z tego, bo możesz zdrowo się odżywiać wiedząc, że Twojemu organizmowi niczego nie brakuje. Chcieć to móc. Poczytaj sobie co piszę roogirl na ten temat, mi bardzo pomaga czytanie jej postów (https://app.vitalia.pl/index.php/mid/49/fid/341/diety/odchudzanie/w_id/7847623) Pozdrawiam i trzymam kciuki!
lemoncia
20 stycznia 2013, 19:04takimi małymi kroczkami uda ci się nawet zapanować nad słodyczami, oczywiście jeżeli tego naprawdę w głębi chcesz i pragniesz ;)
mobilization
20 stycznia 2013, 19:00Dobrze, że się nie poddajesz.
monsia85
20 stycznia 2013, 17:15Kochana majac takie mozliwosci dietetyka i rodzice ktorzy Cie wspieraja nawet dostaniesz jakies nagrody to nie powinnas sie poddawac!!!
minussiedemijestok
20 stycznia 2013, 17:10Wow! Gdybym za każdy swój sukces miała otrzymać TAKIE nagrody, to dawałabym z siebie wszystko, żeby mi się udało!!! Jestem pewna, że Tobie też się uda! Ja kiedyś też często kupowałam sobie po kryjomu słodycze, ale takie zachowanie do niczego dobrego nie prowadzi, sama wiesz to doskonale. Najważniejsze to to, żebyś skorzystała z pomocy jaką ofiarują Ci rodzice z dietetyczką. :) Uwierz w swoje możliwości i silną wolę. Nie poddawaj się!! Życzę wytrwałości w drodze do każdego celu i trzymam kciuki! Trzymaj się :*
Julia551
20 stycznia 2013, 15:48Nie ma co się oszukiwać-zawaliłaś to się podnosisz i walczysz dalej...jesteś z tobą-dasz radę:*