I doczekałam się czerwonego paska. Jeszcze w środę nic nie zwiastowało porażki bo rano było 90,5 kg i myślałam , że tydzien zakończę ok. 90,2 kg. Ale tak się nie stało i w sobotę rano było 91 kg. Bo tak jest , że schudnąć przez tydzień 1 kg jest bardzo trudno , ale przytyć w tym samym czasie 2 kg nie jest żadnym problemem. Przynajmniej ja tak mam. W piątek stwierdziliśmy , że siedzimy w domu i nie wiemy co się wieczorami dzieje nad morzem. W Międzyzdrojach imprezy związane z Festiwalem Gwiazd , to może w Kołobrzegu też coś się dzieje. Wybraliśmy się po 18-tej do portu, a ściślej do Portu Jachtowego. Byliśmy pewni, że jak co roku wieczorami grają tam szanty. Okazało się, że w piątek przygrywał zespół ON OFF , prezentując muzykę pop. Jeśli byłyście kiedyś w Kołobrzegu i miałyście okazję zobaczyć Port Jachtowy, to wiecie doskonale, że można tam posiedzieć , posłuchać muzyki, napić się piwka i zjeść rybkę lub inne mięsiwa z grilla. My na jedzenie się nie zdecydowaliśmy , ale na piwko i owszem. Temperatura na dworze ok.25 stopni , parasole chroniły przed zachodzącym słońcem , wszystkie ławy i stoły zajęte przez turystów i gości z Niemiec / właścicieli stojących jachtów/. Publika wspaniała i muzyka wpadająca w ucho , więc do tańca nie trzeba było nikogo zachęcać. Posiedzieliśmy tam do 22-giej i musieliśmy wracać do domu, bo w domu czekały na nas nasze psiaki. Ja nie wiem, ale te nasze pupile tak są rozpieszczone i przyzwyczajone do naszej obecności, że jak zostają same w domu , to z tęsknoty i ze złości "obsiusiają" nam wszystkie rogi w holu. Mąż generalnie strasznie nie lubi zostawiać ich samych w domu. Wróciliśmy z "balangi" i byłam tak po tym piwie głodna , że pędem położyłam sie do łóżka, żeby nie zacząć konsumpcji. A i tak wieczór uważam za bardzo udany. . Wczoraj wieczorem , znów "powtórka z rozrywki". Po tygodniowym rejsie po Bałtyku , w piątek wrócili do domu nasi sąsiedzi. W maju sąsiad przyprowadził ze Szkocji jacht i pojechali w swój pierwszy urlopowy rejs na Bornholm. Prosili nas by podlewać im kwiatki w czasie ich nieobecności . Nie sposób było odmówić sąsiedzkiej pomocy, bo my też korzystamy często z ich uprzejmości . W sobotę odsypiali trudy podróży , a wczoraj wieczorem zaprosili nas oczywiście na duńskie piwko. Opowieściom nie było końca , bo co innego płynąć na Bornholm promem / byliśmy tam 3 razy/ a co innego małym jachtem. Bornholm to piękna wyspa i raj dla rowerzystów .Dróg dla rowerzystów jest więcej niż dla samochodów i rowerzyści wszędzie mają pierwszeństwo, choć szlaki rowerowe rzadko krzyżyją się z jezdniami.Jest trochę drogo jak na nasze kieszenie , ale warto zobaczyć , bo na południu są piękne plaże , a na północy skaliste wybrzeża i piękne porty , przy których cumują jachty pełnomorskie z całej Europy. Prom ze Świnoujścia odpływa raz w tygodniu w soboty, ale przez Niemcy można dojechać codziennie. Ale co ja wypisuję , tematy zastępcze , zamiast moje zmagania z dietką. Trudno mi będzie przejść magiczną granicę 90 kg i chyba na początku moje założenia były dość optymistyczne. Życie jak się okazuje , zawsze pisze dla nas swoje scenariusze i tylko od nas zależy , jaką rolę w nim odegramy. Ale ja się tak łatwo nie poddam i będę bez względu na wyniki walczyć dalej. Mam nadzieję, że mi w tym pomożecie i liczę na duuuuuuuuże!!!! wsparcie. Czekam na Wasze odwiedziny i dziękuję za komentarze. Krystyna
Pigletek
21 lipca 2010, 20:48Schudnąć kilogram w 10 dni, trudno, ale przytyć 2 kg podczas jednego dnia - błahostka!
joluniaa
20 lipca 2010, 17:50krysiu jak mozna zapomniec o takiej sympatycznej kobitce jak ty,,,,,super ze juz schudlas 7 kilo,podziwiam cie i to bardzooooooo,,,,pozdrowionka...
justa35
20 lipca 2010, 09:36z tym zrzucaniem kilogramów, ja też jakoś nie mogę zobaczyć 8 z przodu, a niby tak niewiele, ale mam nadzieję, że w końcu się uda... W Kołobrzegu byłam tylko raz, jak 5 lat temu byłam z harcerzami i zuchami na obozie nad morzem,i zorganizowaliśmy im wycieczkę do Kołobrzegu, ale cóż chodząc z grupką małych dzieciaków ciężko coś zwiedzić....
alinan1
20 lipca 2010, 08:47no tak..masz rację-potykamy się ..Ale ważne, że mamy siłę się podnieść i iść dalej. Tak-90 przekroczyć nie jest łatwo... Wiem coś o tym Chociaż rok temu dość łatwo mi poszło na dukanie, ale , niestety wszystko wróciło. Tak że bardzo się teraz przed nim bronię-choć, nie powiem-kusi dziad jeden... Bo jest dość szybki. Przynajmniej na początku. Ale nie mogę się zmusić do samego białka... No, nie mogę... Ciekawie opisujesz te różne historie dziejące się obok odchudzania!! A w końcu nie samą dietą człowiek żyje!! JA też mało co piszę o chudnięciu, bo co tu pisać? Rzadko chudnę, niestety... Może gdybym szła jak burza to i ciągle bym o tym pisała. Może nadejdzie taka chwila... (mam nadzieję...hahaha). powodzenia!!! Będę zaglądać-pokibicować w zmianie kodu na 8 z przodu...pa
zoykaa
20 lipca 2010, 06:26wiem ze nie kazdemu Dukan sluzy:)pozdrawiam i powodzenia:)i miolego wypoczynku:)
joluniaa
19 lipca 2010, 23:36oj krysiu za duzo wagi gubisz nie moge cie dogonic za zadne skarby,,,,pozdarwiam cie milo
uleczka44
19 lipca 2010, 23:19mieszkasz w takim miejscu, że lepszego do odchudzania nie znajdziesz. A dla na 1 kg na tydzień to nieosiągalne. 0,7 kg z trudem dawałam radę, a pod koniec odchudzania to 0,5 kg na czworakach niemalże udawało mi się chudnąć. Twoje piesy rzeczywiście nie lubią zostawać same. One są bardzo towarzyskie i przywiązują się ogromnie. Najlepiej jest wszędzie z nimi chodzić. Dzisiaj czytałam właśnie o urokach wyspy Bornholm i namawiałam syna, by wybrał się z żoną na krótki urlop. A wieczorem czytam u Ciebie i tylko sie utwiewrdzam, że dobrze mu doradzałam.
hezof
19 lipca 2010, 22:24trzymam kciuki, Zosia.
KLUSIA1954
19 lipca 2010, 21:49No,co ty! w czwartek na wadze będzie magiczne 89,700.Pozdrawiam
HannaStrozyk
19 lipca 2010, 21:47wlasnie nie wolno sie poddac trzeba walczyc a takim tylko sposobem mozna osiagnac cel.Oj rowerkiem po tym Borholmie to juz mi sie marzy! Pozdrawiam
zoykaa
19 lipca 2010, 21:40Alez Ty masz ciekawe zycie!!!podziwiam:)zycze milego wieczorku