Jestem, jestem, jestem i śledzę Wasze wpisy oraz małe i duże osiągnięcia. U mnie może nie beznadziejnie, ale chwalić się nie mam czym. Przez te 37 dni Nowego Roku udało mi się "zbić" 2 kg, niby mały sukces , ale powinnam bardziej nad sobą pracować. Staram się po prostu jeść mniej i po 17 tej już żadnych posiłków. Myślę, że jak utrzymam taki poziom , to mam szansę do końca roku zrzucić ok. 20 kg, ale nie ma takiej pewności, bo jestem niesystematyczna w tym odchudzaniu. Stwierdzam, że zmniejszenie posiłków daje też zamierzone efekty , a nie muszę ściśle trzymać się wyznaczonego menu. Staram się jeść więcej warzyw i białe mięsko i ryby. Zdarzają się jeszcze czasami małe "grzeszki" do kawy, ale to naprawdę małe "co nie co na ząb" . Dni są już coraz dłuższe i tylko czekam na pierwsze oznaki wiosny , wtedy ruszam na kijki. Znalazłam już sobie koleżankę, która będzie mi towarzyszyć w tych spacerkach, myślę że waga wtedy będzie mi bardziej posłuszna.
Z rzeczy bardzo pożytecznych , w styczniu uporządkowałam sobie zdjęcia, które do tej pory leżały sobie pudełeczkach, w szufladach, inne w albumach . Zabrało mi to 3 dni, by wszystko poukładać chronologicznie, tematycznie w sześciu albumach, resztę zdjęć mam jeszcze w komputerze i chyba też je skopiuję , bo oglądanie zdjęć w komputerze , to nie dla mnie!!! Teraz jest wreszcie idealny porządek i z przyjemnością można teraz przeglądać zdjęcia i wspominać dawne,. dobre czasy
Czekam na wiosnę i na wyjazd na weekend majowy do Karpacza, by tradycji stało się zadość.
Wszystkie moje Vitalijki serdecznie pozdrawiam i liczę na Waszą wyrozumiałość. Krystyna
Aldek57
6 lutego 2012, 21:15Witaj Krysiu, 2 kg to wcale nie mało,jeśli dalej wytrzymamy to na wiosnę czy lato będzie fajnie .Mój pies zapewnia mi bezpieczeństwo bo jest "uczulony na obcych" a czasami spaceruje sama w terenach niezabudowanych.A yorki tez mi się podobają tylko,że na moje eskapady muszę mieć stanowczego psa. pozdrawiam